cz. I Rżnij ją tak, by krzyczała z rozkoszy!
Antoni brał prysznic pośpiesznie, tak jakby chciał uniknąć ewentualnego natłoku myśli. Przystrzygł zarost, który bez wątpienia stanowił atrybut jego męskości i dojrzałości. Jeansy w odcieniu navy blue, które założył, opinały kusząco jego umięśnione pośladki i dobrze zbudowane uda. Podwijając rękawy białej, eleganckiej koszuli, intencjonalnie wyeksponował wysportowane ramiona i tors, a ostateczną kropkę nad i całej stylizacji postawił, sięgając po skórzany pasek i zegarek z wyższej półki. Można by rzec, posługując się oklepanym frazesem, że to facet z tych, którzy są jak wino. Im starszy, tym lepszy. Ciepły i wyrozumiały, z olśniewającym uśmiechem. Pewność siebie Antoniego była nienachalna i dzięki temu niezwykle pociągająca. Rozumiał kobiety doskonale i w każdej potrafił dostrzec piękno. Jednak to nigdy nie stanowiło powodu, by przedstawicielki płci przeciwnej traktować jak obiekty, które trzeba zaliczać na potęgę.
Przyczyna powrotu z delegacji przed czasem była tylko jedna – kusząca, ponętna, kipiąca seksapilem. To żona, którą Antoni zdemaskował już dawno. Ciąg jej zdrad zdawał się nie mieć końca od pewnego już czasu. Kalina była pedantycznie zadbaną kobietą o przeciętnej urodzie, którą podkreślały gęste, bujne włosy, mającą w sobie jednak to coś, co sprawiało, że niemal każdy facet na jej widok z trudem panował nad narastającą miękkością kolan. Uwagę mężczyzn przykuwała zalotnym spojrzeniem, beztroskim uśmiechem i błyskotliwym stylem bycia. Kalinę wyróżniały krągłe biodra, pełne uda oraz pokaźny biust, zrównoważone niemal perfekcyjnym wcięciem w talii. Jej atrakcyjność nakręcała Antoniego coraz bardziej z każdym kolejnym dniem, miesiącem, rokiem małżeństwa. Pikanterii dodawał fakt, że był od niej starszy o piętnaście lat. Kalina od początku bywała nieuchwytna, uciekała i wracała, serwując mężowi emocjonalne huśtawki. On z nich jednak czerpał inspiracje dla erotycznych uniesień, mogąc nieustannie odkrywać żonę na nowo. W ten sposób prowadził ich oboje na wyżyny seksualnych uniesień.
Ostatnie chwile w hotelu Antoni spędził w barze. Spokojnym wzrokiem spoglądał w dal i z pozoru beznamiętnie delektował się każdym łykiem imponującej wiekiem whisky. Jego oddech był spokojny i do bólu miarowy, jakby odbywał się zgodnie z pieczołowicie przygotowanym wcześniej harmonogramem. Choć, analizując bliżej mowę jego ciała, można było dojść do wniosku, że ten wizualny spokój to tylko mentalna i emocjonalna cisza przed burzą.
Podjeżdżając pod dom, wiedział, że w jego sypialni Kalina oddaje się właśnie seksualnym uniesieniom w ramionach innego mężczyzny. Dochodzenie, które Antoni cierpliwie prowadził w tej sprawie od tygodni, zaowocowało wszystkimi niezbędnymi informacjami o spotkaniach „na boku” i o samym kochanku (to młodszy od Kaliny o dekadę nieopierzony adept ruchania, jak go w myślach nazywał, który na domiar złego sądził, że spotkał miłość swojego życia; na imię miał Adam).
Tego dnia Kalina nie była już ukochaną żoną, była kurwą, której dodatkowo nie stać było nawet na fundamentalną przyzwoitość w postaci szczerości.
Jęki kobiety zatopionej w ekstazie były słyszalne już na podwórku. Intymne, euforyczne melodie, którymi Antoni upajał się regularnie i bezgranicznie, odkąd poznał Kalinę, tego dnia były dla niego jak sól sypana na otwarte rany. Delikatnie zamknął drzwi auta i zacisnął pięści, co nijak nie miało odzwierciedlenia w mimice jego twarzy. Posępność miny, niemal teatralnie przerysowana, utrudniała identyfikację jego zamiarów. Jedno było pewne – w tamtym momencie Antoni był innym, niż zwykle, człowiekiem, którego zresztą już za chwilę miał przedstawić swojej niczego nieświadomej żonie.
Nalał sobie mocnego alkoholu i, stawiając ciche kroki, skierował się do sypialni. W drodze cierpliwie znosił ból zadawany przez coraz wyraźniej słyszalne jęki, bezskutecznie próbując znieczulić się coraz to większym łykiem mocno torfowej whisky.
Drzwi małżeńskiej alkowy były lekko uchylone, więc skorzystał z okazji i przez dłuższą chwilę obserwował jak drobnej postury chłopiec, trochę niezdarnie, posuwa od tyłu jego żonę. Zamaszystym krokiem wszedł do środka, wcześniej, niż to zaplanował. Wyraz jego twarzy i spokój mowy ciała w dalszym ciągu, w żadnym stopniu, nie świadczyły o jego wewnętrznym stanie emocjonalnym.
Na widok Antoniego młody kochanek odskoczył i bez zastanowienia rozpoczął poszukiwania swoich ubrań. Wyraz twarzy Kaliny stanowił klarowną zapowiedź, że za chwilę z jej ust padnie pytanie: „Co ty tu robisz?”. Jednak zmieszanie, zażenowanie i zawstydzenie kobiety najpewniej odebrały jej ostatecznie mowę.
Przekroczenie przez Antoniego progu sypialni było jak uderzenie pioruna, po którym nastała niezręczna cisza, a buzująca w pomieszczeniu przed chwilą namiętność odeszła bezpowrotnie.
Pan domu uśmiechnął się wdzięcznie, unosząc tylko jeden kącik ust, umoczył wargi w zawartości szklanki, którą miał ze sobą.
– Nigdzie nie idziesz. Zerżniesz mi żonę do końca, chyba po to tu jesteś. Chcę to widzieć! Nie protestuj, z domu nikt teraz nie wyjdzie. Dopóki tu nie skończymy, klucze od drzwi wyjściowych są tylko w moim posiadaniu – zwrócił się do Adama, a jego kutas pulsował i nabrzmiewał coraz mocniej z każdym kolejnym wypowiadanym przez niego słowem.
– Antek, co ty, nie wygłupiaj się. Wszystko ci wytłumaczę! – wydusiła z siebie cichym głosem żona, okrywając się kołdrą.
– Im szybciej ją wybzykasz i skończysz w niej, tym szybciej się rozejdziemy – bezwzględnie kontynuował Antoni.
Spojrzenie mężczyzny było tak mrożące, że chłopak niemal od razu przeszedł do kontynuowania „zabawy”. Zszokowany tym, co się dzieje, ewidentnie chciał mieć to już za sobą.
– Nie, nie, nie. „Na pieska” nie. Teraz będziesz rżnął moją żonę w misjonarskiej. Patrzcie sobie w oczy, ona to bardzo lubi. To jest prawdziwa suka, może jeszcze tylko nie do końca ułożona… – zarządził Antoni.
Kalina odwróciła głowę, spoglądając na męża oczami, które stanowiły teraz lustro jej upokorzenia. Bez nadziei na powodzenie podjęła jednak próbę przekonania Antoniego, by zrezygnował z tej perwersyjnej ceremonii. Zawsze marzyła o trójkącie z dwoma mężczyznami, ale w tamtej chwili tego rodzaju fantazja przekraczała jej „możliwości”.
Nic z tego.
Rumieńce, stanowiące efekt intensywnej mieszanki wstydu i rozkoszy, zawitały na twarzach kochanków. Mąż z kolei stawał się coraz bardziej zmrożony. Sączona whisky bynajmniej go nie rozgrzewała. Płonął jedynie jego fiut. Kalina zacisnęła usta, chcąc w milczeniu przetrwać tę uwłaczającą sytuację i ukryć tlące się w niej, i jednocześnie narastające, podniecenie.
Antoni jednak od razu zainterweniował:
– Ona ma jęczeć! Głośno i długo. Pokaż, co potrafisz – zaznaczył.
Potem usiadł wygodnie w fotelu, bacznie obserwując każde posunięcie, każde mrugnięcie powieki, odnotowując każdy głębszy oddech, zwracając uwagę na każdy paznokieć żony wbity w plecy kochanka. Adam ostatecznie wypełnił cipkę Kaliny młodzieńczą spermą, choć w tych niecodziennych okolicznościach trudno mówić o wyżynach ekstazy w przypadku tych dwojga. W czeluściach chwilowo uśpionej racjonalności Antoni znalazł nawet sporo podziwu dla młodego kochanka. Stanąć, jako tako, na wysokości zadania w takich warunkach to nie lada wyzwanie.
Ciało Kaliny było sztywne, spięte. Kobieta leżała w bezruchu, zalana obcą spermą, upodlona przez przeraźliwie zimne spojrzenie męża, w pewnym sensie czekając na wyrok. Zachowanie Antoniego nie wskazywało na to, by cała sytuacja robiła na nim jakikolwiek wrażenie. I choć wewnętrznie był rozbity na miliony kawałków, na tym etapie nie dopadły go wątpliwości, czy na pewno postępuje słusznie. Miał plan i się go trzymał, nie omijając żadnego punktu.
Zwrócił się do Adama, który w pośpiechu zaczął się ubierać:
– To jeszcze nie koniec. Zabawa się dopiero zaczyna. Siadaj.
Chłopak spojrzał na Kalinę w poszukiwaniu ratunku. Jednak upokorzona kobieta była ostatnią osobą, która mogła mu w tamtej chwili udzielić wsparcia.
.
.
Autor tekstu: Anyway
Autor ilustracji: happynka
.
.
Kopiowanie naszych prac jest dozwolone tylko na warunkach wolnej od opłat licencji: Licencja CC BY-NC-SA 3.0
16 komentarzy
Mocne. wciągające, dobrze opracowane. Dziękuję.
Dobrze że tu trafilem. Cos takiego chodzi mi po glowie.
mam nadzieję ze kiedys zrealizuje podobną fantazje
🙂
Kocham wyraźne sformułowane oczekiwania podlane szczyptą niepewności targającej trzewia 🙂
Like
„pióro z polotem” zawsze dobrze się czyta, dziękuje.
Wyjąłeś mi to z ust.
Dobrze się czyta i dobrze ogląda rysunki.
podniecające 🙂
Dziękuję Anyway, super ujęłaś klimat! Lubie to.
Ja też dziękuję Ci za atmosferę tak bliska mojemu sercu 🙂
A tutaj Anyway z happynka 🙂
Macie własny dom wydawniczy? 🙂
Albo piszą z szuflady, albo na bieżąco zbierają doświadczenia 🙂 Ku naszej przyjemności 🙂 Ja tam im dziękuję, tutaj Anyway i happynka. Dziewczyny jesteście boskie!
Dziewczyny, ale nie tylko one, są niesamowite, ba są jedyne takie w naszej polskiej sieci 🙂
Tworzą teksty i ilustracje do nich w miejscu, które śmiało można nazwać Manufaktura Treści Niepoprawnie Poprawnych.
This is the perfect blog for anyone who wishes to find out about this topic. You understand so much its almost hard to argue with you (not that I actually would want toÖHaHa). You definitely put a brand new spin on a topic that has been discussed for many years. Excellent stuff, just great!
Nareszcie moge Cie czytac, buziaczki z Ontario 🙂
Comments are closed.