Lisa :
……..trudno mi pewnych scen nie odnieść do własnych preferencji, ale tym razem zamknę jednak buzię na kłódkę Potrącę tylko po drodze inny temat, nie sądzicie, że są słowa, które padając w cudzej sypialni i będąc przytoczone później słuchaczom wywołują nasz uśmiech na twarzy, jakby były teatralną, bądź filmową kwestią? Natomiast w podobnym brzmieniu we własnej sypialni wywołują podniecenie
Palecafrodyty :
Pamiętam jak kiedyś pewien facet powiedział :
– Chcę byś nie zakładała bielizny na to spotkanie, będę miał do ciebie łatwiejszy dostęp. Niby takie nic, uśmiechnęłam się pod nosem i spełniłam jego życzenie.
Inaczej zabrzmiały te słowa gdy spytał wprost do ucha czy mam na sobie majtki, jakże dziwnie podniecające były i moje słowa ,że „”nie mam”…
Lisa :
A dla mnie niesamowity smaczek mają mężczyźni, którzy jednym wtrąceniem między zwykłymi zdaniami potrafią sprawić, że krew uderza nie tylko do głowy, a majtki błyskawicznie robią się mokre, mężczyźni, którzy potrafią szeptać w taki sposób, że mam ochotę tutaj i teraz. Niestety, przy tym wszystkim od jakiegoś czasu jestem nieuleczalną masochistką. Mój szacowny małżonek nie posiada wyżej wspomnianych umiejętności, a inni mogą, co najwyżej narobić smaczku, przyprawić o ból podbrzusza i głowy. Ale z drugiej strony lepszy ból niż brak możliwości „pomlaskania” chociaż
Palecafrodyty :
Jak dotąd miałam szczęście spotkać tylko dwóch facetów, którzy słowem potrafili mnie zakręcić na maksa… sporo się od nich nauczyłam.
I naprawdę słowa potrafią czynić cuda
Lisa :
Ja miałam okazję jeszcze spotkać takich od wzroku Zgadzam się z tym, że tych potrafiących mówić jest jak na lekarstwo. Mój pierwszy partner seksualny nie mówił w ogóle podczas seksu, zresztą wcześniej też nie padały jakoś treści erotyczne z jego ust, natomiast kolejnemu się usta nie zamykały, co początkowo doprowadzało mnie prawie do napadów śmiechu. Ale to właśnie on nauczył mnie „mówić”, zresztą nie tylko tego mnie nauczył Z drugiej strony nauka mówienia w sypialni wcale nie jest taka prosta, przynajmniej dla mnie nie była. No i stworzenie języka związku, tych wielu określeń, które odpowiadają dwóm stronom.
Ja :
Mi się jedna jak dotąd taka ,,patrzałka” trafiła…. Z początku bardzo mnie to krępowało, chciałam żeby zamknął oczy no bo ile się można przyglądać ? Toż człowiek ideałem nie jest ! I tu ma trochę za dużo i tam jest coś nie tak. Wstydziłam się swojego ciała przy nim… Z biegiem czasu przyzwyczaiłam się a nawet nabrałam trochę pewności siebie i sama zaczęłam się patrzeć. Nawet przyjemnie było to patrzenie 🙂
Lisa :
Co do wzroku, to miałam na myśli umiejętność rozpalania na etapie patrzenia w oczy, w miejscu publicznym,ubraniach i rączkami przy sobie. Ale fakt, że do patrzenia, o którym wspomniałaś też trzeba się przyzwyczaić.
Ja:
A to przepraszam, źle zrozumiałam. Takiego patrzącego w oczy w miejscu publicznym to nie spotkałam. A może nie zauważyłam bo sama spuszczam wzrok…
Palecafrodyty:
Dziewczyny a jak to właściwie jest być z kimś innym niż ze swoim własnym ?
Ja:
Nasze zmysły doskonale rozpoznają, że to jest ktoś inny, ktoś nowy.
Jedną z najbardziej fascynujących rzeczy jest poznawanie nowego ciała. Zmysły same się wyostrzają i z większą uwagą próbują wyłapać wszystko na co trafiają. Wzrok koncentuje się na wybranych częściach ciała, na gestach, ruchach i przekazuje do mózgu zapamiętane obrazy. Słuch wyłapuje odgłosy nieznanego dotąd szeptu, głosu, westchnień. Nos rozpoznaje nowe zapachy. Najsilniejszych doznań dostarcza chyba zmysł dotyku. To dlatego ludzie zdradzają. Ta przyjemność z poznawania ,,nowego”, to wyostrzenie zmysłów jest czymś tak fascynującym, niepowtarzalnym, że działa jak narkotyk w dosłownym tego słowa znaczeniu bo przecież tak własnie działają niektóre narkotyki – wyostrzają zmysły i doznania. Jeśli raz spróbujesz już po tobie, uzależniasz się i tęsknisz za tym uczuciem.
No cóż czasem byłoby szczęściem móc uszy i inne zmysły zamykać jak oczy.
Lisa:
Inny ma przewagę, bo jest nowy. Bo jest kisiel w majtkach bez większych starań z jego strony. Nawet, jeśli później miałoby się okazać, że „własny” jest technicznie 1000% razy lepszy i że od początku tak naprawdę był. „Nowy” podczas pocałunku potrafi doprowadzić do drżenia i jęków, które ze „starym” pojawiają się w okolicach orgazmu. Poza tym nie masz w pamięci jego brudnych skarpetek, które trzeba było załadować do automatu, podniesionej klapy w toalecie, o którą toczysz stałe boje i innych mniejszych i większych przestępstw pojawiających się w związku. Nowy nie pyta, co na obiad, on na obiad, kolację i może nawet na śniadanie chce się z tobą pieprzyć, a w przerwach nie rozmawiacie o rachunkach, stukach w samochodzie i liście zakupów. Oczywiście generalizuję i przerysowuję nieco, ale… „Nowy” ma tą przewagę, że w zetknięciu z nim hormony buzują jakby nagle zwariowały i gdyby trzeba było to możnaby spróbować majtki ściągnąć przez głowę
Ja:
Hahaha popłakałam się ze śmiechu :):):) To co mówisz Liso mimo, że przerysowane i śmieszne jest jednak bardzo ale to bardzo prawdziwe…
.
Kopiowanie naszych prac jest dozwolone tylko na warunkach
wolnej od opłat licencji: LIcencja CC BY – NC 3.0
1 comment
Nie do wiary ale przeoczyłam tak pasjonujący wpis 🙁
Comments are closed.