Asia wybrała najmniejszy i najskromniejszy pokój ze wszystkich jakie były dostępne. Umieszczony na samym szczycie domu, na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie obskurnego i mało przytulnego. Ale kobiecie od razu się spodobał. Drewniane ściany, muśnięte białą farbą wyglądały tak, jakby chciano zamaskować ich stary wygląd. Ogólny rezultat był taki, że miały na sobie niepowtarzalny wzór, biało – kremowo – brązowy. Również dywan na podłodze, który nie był pierwszej urody, ale za to czysty, krył pod sobą deski, które przyjemnie uginały się pod stopami i lekko trzeszczały. Przy oknie stała obita zielonym materiałem starodawna kanapa. Obok niej mały stoliczek na rzeźbionych nóżkach. W prawym rogu stało stare metalowe łóżko z materacem. A po przeciwnej stronie drewniana, trzydrzwiowa, potężna szafa. Po obu stronach wejścia do pokoju wisiały zaśniedziałe metalowe kinkiety.
– Chcesz tu spać cały tydzień? – spytał z niedowierzaniem Adrian.
– Och tak, tu jest cudownie. Proszę cię zostańmy tutaj.
– Daj spokój, na dole jest tyle ładnych pokoi.
– Posłuchaj – przerwała mu – słyszysz?
– Nic nie słyszę – odpowiedział po krótkiej chwili milczenia.
– No właśnie, ta cisza, tak bardzo mi jej brakowało. Będę mogła nocą słyszeć tylko twój oddech i szept słów, a nie tętniące życiem, całą dobę, miasto.
– Przesadzasz – skwitował krótko, ale przyjemna była myśl, gdy zobaczył siebie i wtuloną w niego Joannę, która w jedyny sposób, cudownie dotykała jego nagie ciało. Delikatnie wodziła palcami po skórze, zataczała na niej niewielkie kręgi i badała lekkim uciskaniem różne miejsca. Czuł się wtedy niesamowicie zrelaksowany i przepełniony spokojem.
– I spójrz tutaj – chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę okna. – Widziałeś kiedyś tak piękny stary ogród. A tam dalej już morze.
– Jesteś niepoprawną romantyczką.
– Którą bardzo kochasz – zarzuciła mu ręce na szyję i lekko zetknęła ich usta. – Idź proszę do właścicielki i wynajmij dla nas ten pokój.
– A jeżeli nie jest do wynajęcia.
– To niech zrobi dla nas wyjątek.
Złożyła na jego ustach dłuższy pocałunek.
– Niech będzie – uśmiechnął się i pocałował jej czubek nosa, po czym wyszedł z pokoju.
– Byłem mile zaskoczony…
Adrian stanął jak wryty gdy otworzył drzwi do pokoiku na poddaszu. Na samym jego środku, w promieniach popołudniowego słońca, stała półnaga Joanna. Na nogach miała białe pończoszki samonośne a w miejsce sukienki, ubrała białą zwiewną bluzeczkę z długim rękawem i szerokim łódeczkowym dekoltem. Odsłoniła nim jedno nagie ramię. Z rozmysłem podniosła jedna rękę w górę i zatopiła palce w długich włosach. Ten gest sprawił, że bluzeczka uniosła się i odsłoniła nagie łono. A promień słońca, który przebił się przez fałdy szerokich rękawów podświetlił kształt piersi i wąskiej talii. Mężczyzna stał i patrzył urzeczony tym widokiem.
– Kim jesteś piękna pani? – wydusił z siebie i zamknął drzwi.
– Jestem różą, która chce kwitnąć tylko dla ciebie.
Adrian cicho jęknął i podszedł do kobiety. Patrzyli sobie przez chwilę w oczy, aż mężczyzna pochylił się i zaczął powoli obsypywać pocałunkami jej twarz. Z rozmysłem dotykał ustami pachnącej skóry. Wreszcie sięgnął do ust. Smakował je i spijał każdy pocałunek jaki oddała mu Joanna. Rozchylił językiem jej miękkie wargi i wsunął się do środka, by sięgnąć po pełnię rozkoszy jaką dawało mu całowanie kobiety. A ona miękła pod jego pocałunkami i osuwała się w w silnych ramionach, którymi otoczył ją mocno i porwał w górę. Podszedł do kanapy, na której usiadł, a Joannę posadził sobie na kolanach twarzą do siebie. Przez chwilę chłonął jej widok oświetlony wpadającym przez okno słońcem. Pieścił dłonią twarz, zanurzał palce we włosach. I znów sięgnął do jej ust. Potem ściągnął z niej bluzkę by poczuć smak słodkich piersi. Całował je i ssał na przemian. Zamykał w swoich dłoniach, pieścił palcami sutki. Jedną dłoń wsunął między uda. Palcami przejechał po rozchylonych wargach. Były miękkie i wilgotne. Mężczyzna cicho zamruczał.
Asia zeszła na chwilę z jego kolan by mógł zdjąć spodnie i bokserki. Jego męskość już stała dumnie czekając by zanurzyć się w źródle rozkoszy. Kobieta wspięła się z powrotem na kolana i powoli opuściła w dół, przyjmując między podniecone płatki Adriana. Złapała jego twarz w dłonie i pocałowała go długo i namiętnie. Potem zsunęła dłonie na ramiona i zaczęła rytmicznie unosić się w górę i opadać w dół. Mężczyzna złapał ją w tali i patrzył z zachwytem jak kołysze się nad nim. Tańczyła na nim biodrami w przód i w tył, zakreślała koła doprowadzając go tym do szaleństwa. A kiedy odchyliła się lekko do tyłu i wsunęła palce we włosy, zupełnie stracił głowę. Ochrypłym głosem szeptał jej czułe słowa, podziwiał urodę i namiętność. Nim słońce dotknęło horyzontu, odpłynęli we własne szczęście.
Autor tekstu: Damakarro
Autor rysunku: Telimena
Kopiowanie naszych prac jest dozwolone tylko na warunkach
wolnej od opłat licencji: LIcencja CC BY – NC 3.0
1 comment
Aż rumieniec pojawił mi się na policzkach jak u małej dziewczynki :-)))))))