Wieczór zapowiadał się ciekawie. Po całodziennym opalaniu i pluskaniu w morzu Anna była spragniona i głodna. Wyszła z łazienki ubrana w białą, długą sukienkę z głębokim dekoltem i rozcięciami ciągnącymi się aż po uda. Piotr spojrzał na nią i aż zagwizdał z uznaniem.
– Bosko wyglądasz Księżniczko! – powiedział. Po czym złapał ją w talii i pocałował w lekko rozchylone wargi. Z lubością oddała mu pocałunek i zręcznie wplotła swój język w jego. Zeszli na dół do hotelowej restauracji. Było bardzo gorąco i parno, nawet jak na Dominikanę. Czuło się zbliżający front deszczowy. Przysiedli się do młodej pary siedzącej przy czteroosobowym stoliku. Przedstawili się. Ich nowi znajomi, Iwona i Mariusz polecili im z dzisiejszego menu rybę i oczywiście owoce morza. Ania ze smakiem pałaszowała langustę, a Piotr zadowolił się ,,la banderą”. Zaspokoiwszy pierwszy głód, ciekawie rozglądali się po sali. Ania na deser zjadła kawałek zapiekanego platana, popijając drinkiem z miejscowego rumu.
– Może zmienimy lokal? – spytał Mariusz – znam fajną knajpkę.
Zgodzili się i po kwadransie siedzieli w loży lokalu, gdzie wystrój wnętrz bardzo oddawał klimat wyspy. Maski, rzeźby i wszechobecne palmy przypominały im, że to karaibska, rajska wyspa. Kobiety zamówiły drinki, a mężczyźni zaspokajali pragnienie miejscowym rumem Brugal. Na scenę co rusz wkraczali nowi tancerze. Czarne skóry tubylców lśniły od potu, a ich ciała nieustannie falowały w takt różnorodnej muzyki, od wolnych kawałków reggae, do szybkich tutejszych tańców. Rytm porywał do tańca zarówno stałych mieszkańców, jak i turystów. Ania i Iwona z gracją poruszały się po parkiecie, wdzięcznie kołysząc biodrami. Jak zauważył Piotr, ściągały na siebie wzrok wielu gości. W pewnym momencie, gdy odpoczywali zmęczeni po spontanicznych wygibasach, do ich stolika podszedł ciemnoskóry mężczyzna i zapytał, czy nie chcieliby zobaczyć czegoś ciekawego. Mężczyźni zgodzili się od razu, nie zważając na ciche protesty ich partnerek. Zapłacili rachunek i ruszyli za nieznajomym w głąb wyspy. Przez chwilę kluczyli po ścieżkach miejscowego lasu. W końcu dotarli do polany z ustawioną na niej okrągłą budowlą. Przewodnik wprowadził ich do wewnątrz, zainkasował należność i oddalił się. W środku tłoczyło się kilkadziesiąt osób. Czarni i biali turyści stanowiący większość, stanęli wokół ogrodzonej niskim płotem, wysypanej białym piaskiem areny. Po chwili pojawili się na niej pierwsi zawodnicy. Dwa kolorowe koguty pobudzone przez swoich właścicieli, od razu skoczyły ku sobie. Wszędzie zaczęły unosić się pióra, tłum ludzi krzykami dopingował swoich faworytów. Pieniądze z zakładów przechodziły z rąk do rąk. Bukmacherzy przeciskali się między spoconymi i rozgorączkowanymi ludźmi, przyjmując zakłady. Piotr z Mariuszem też obstawili i teraz emocjonowali się trwającą walką. Ania przecisnęła się do niego, a on od razu wsunął dłonie pod jej sukienkę i zaczął gładzić tyłeczek. Czuła jak tłum napiera na nich i chyba nie przypadkiem obcy mężczyźni ocierali się o nią. Czuła też ich naprężone członki i ręce, które niby niechcący, dotykały jej piersi, brzucha, pleców i nóg. Mina Iwony wskazywała, że ją spotyka to samo. Podnieciło ją to trochę. Stanęła w rozkroku. Piotr tylko na to czekał. Po chwili jego palce sunęły wzdłuż jej tyłeczka, prosto w stronę cipki. Jego palec wtargnął pomiędzy wargi sromowe i kolistymi ruchami pieścił łechtaczkę. Głośno jęknęła, ale prawie nikt tego nie słyszał, gdyż jej głos zlał się z panującą tu wrzawą.
Następna walka była równie emocjonująca co poprzednia. Z tym, że bardziej krwawa, bo koguty miały doczepione do nóg stalowe ostrogi.
Dłoń Ani powędrowała w tył. Przez materiał spodni wyczuła podniecenie Piotra. Przesunęła palcami po wybrzuszeniu, badając twardość członka. Pocałował ją wpierw delikatnie w kark, a potem lekko ugryzł. Odchyliła głowę do tyłu, by ułatwić mu dostęp. Zrozumiał ją bez słów i natychmiast zaczął wodzić językiem po jej gładkiej szyi. Dojechał do ucha i czubkiem języka badał jego wnętrze. Owionął Annę jego gorący oddech. Szeptał jej coś do ucha, ale w panującym hałasie nie mogła go zrozumieć. Podnieciła się jeszcze bardziej, bo jego palce bez żadnych zahamowań pieściły wejście do wilgotnej szparki. Po chwili wtargnęły w nią, a ich lubieżne ruchy sprawiły jej anielską rozkosz.
Nagle wokół zaległa cisza. Nawet koguty walczące zajadle przed momentem, stanęły w kącie areny. Usłyszeli kroki sandałów na piasku. Ucichły tuż za nimi. Ciekawość kazała im się odwrócić. Stali teraz na wprost żylastego, dobrze zbudowanego, czarnoskórego mężczyzny o twarzy pooranej bruzdami. Wpatrywał się w nich świdrującym wzrokiem po czym gestem ręki nakazał by iść za nim. Na arenie wrzawa podniosła się na nowo. Prowadził ich pewnie, mimo panujących ciemności. Podążali za nim szybkim krokiem, nie odzywając się do siebie.
W końcu dotarli do niewielkiej polany w lesie. Na jej skraju stał ołtarz, a na nim poukładane były ofiary dla bóstwa: paczki cygar, rum i owoce. W uroczystości brało udział kilkanaście osób. Wszyscy tańczyli w takt bębnów wybijających dziwne polirytmie. Czterech bębniarzy jak w transie łomotało w skóry instrumentów. Szamanka prowadząca ceremonię podeszła do ich grupy i każdemu dmuchnęła w twarz białym proszkiem, mamrocząc przy tym jakieś niezrozumiałe zaklęcia. Po chwili poczuli, jak muzyka wciąga ich w wir tańczących ludzi. Piotr objął Annę wpół i dołączyli do reszty. Wybijali stopami w piasku rytm, naśladując innych, tańczących półnagich, czarnych mężczyzn i kobiety. Piersi większości tancerek podskakiwały miarowo. Bębniarze zwiększyli szybkość rytmu.
Ludzie poruszali się jakby byli w ekstazie. Czarnoskóry olbrzym tańczący obok podbiegł do nich i zwinnym ruchem zerwał z Anny i Iwony ich sukienki. Ponieważ obie nie miały staników, to ich białe piersi kontrastowały teraz z czarną skórą większości uczestników. Po chwili wszyscy, oprócz kapłanów tańczyli nago. Ten sam olbrzym zerwał też majtki kobietom, następnie klęknął przed Anią i zaczął całować jej brzuszek. Ania stała jak zaczarowana czując jak schodzi coraz niżej, a gdy jego długi jęzor wsunął się do jej cipki, aż krzyknęła. Stanęła w szerszym rozkroku i oddała się całkowicie jego wyrafinowanym pieszczotom. Inni tańczący zbili się wokół nich i nawzajem bezwstydnie, z dziką żądzą obmacywali. Loa opanowały już wszystkich zebranych. Zza ołtarza wyszedł czarnoskóry mężczyzna pomalowany białą farbą we wzór szkieletu. To sam Baron Samedi zawitał na uczcie. Po krótkim przywitaniu przyłączył się do tłumu tańczących. Napięcie rosło. Jakaś kobieta w afro fryzurze uklękła przed baronem i chciała wziąć w usta jego wielkiego członka. On jednak ją odtrącił i podążył w naszą stronę. Jego wzrok przyciągnęły białe kobiety. Olbrzym pokornie usunął się na bok. Samedi wymownym gestem zmusił Anię i Iwonę do klęknięcia. Jego długi, naprężony pyton zalśnił w blasku wschodzącego księżyca. A one, posłuszne jego rozkazom, zaczęły go ssać i pieścić.
Gdy Anna ssała mu główkę, Iwona lizała jego ciężkie, kołyszące się jądra. Samedi uniósł ręce w górę. Tłum zawył w ekstazie. Rozpoczęła się orgia. Stojący obok siebie ludzie rzucili się w wir zabawy. Jedna z czarnoskórych kobiet nabiła się na kutasa leżącego olbrzyma i zaczęła go ujeżdżać. Inni pieprzyli się na stojąco, tarzali w piasku, klęczeli lub przyjmowali inne wyuzdane pozycje. Nierzadki był widok dwóch mężczyzn ruchających jedną kobietę, dwóch kobiet na przemian dosiadających olbrzyma. Ktoś wsunął pałę w usta mężczyźnie, który w amoku rżnął jakąś turystkę, a ktoś inny spuścił się do otwartych ust, krzyczącej w ekstazie kobiety.
Baron rozkazał Ani by ustawiła się na pieska. Palcem zbadał wilgotność jej cipki. Uklęknął za nią i jego kutas wszedł w nią z impetem jak polujący wąż wsuwający się w norkę upatrzonej ofiary. Jego długie prącie znikało w jej cipce i pojawiało się z powrotem w zaskakująco powolnym, równym tempie. Otworzyła usta i jęczała głośno. Posuwał ją długo. Na koniec szponiastymi dłońmi objął jej rozkołysane piersi i ścisnął boleśnie sterczące sutki. Krzyknęła z bólu. Samedi przywołał jednego z gości, a ten od razu wsadził penisa w jej usta. Zassała go mocno. Baron zwiększył szybkość pchnięć i teraz ostro pieprzył Anię, liżąc jednocześnie piersi klęczącej przy nim Iwony.
Uderzał biodrami w tyłek Anny, za każdym razem powodując głośne klaśnięcie. Tłum kopulujących zbił się w jedną masę. Każdy chciał być jak najbliżej Barona i jego wybranek. Dotykali ich swoimi cipkami, kutasami i ocierali piersiami. W końcu Samedi jęknął potężnie i zaczął pompować w cipkę Ani coraz to nowe, wielkie dawki spermy.
Po dłuższej chwili jego zwiotczały kutas wysunął się z niej. Ania ciężko dysząc upadła na plecy. Z jej szparki wypływało nasienie, spływając cienką strużką po rozgorączkowanych udach. Kobiety rzuciły się, by spróbować spermy Barona. W okamgnieniu przylgnęły swoimi czarnymi ciałami do Anny. Po chwili jej cipka i uda wylizane były do czysta.
Ognisko dogasało. Zmęczeni uczestnicy kultu zaczęli się rozchodzić. Ostatecznie tylko ich czwórka została na polanie. Obudzeni z niewiarygodnego snu patrzyli na siebie z niedowierzaniem. Ania wsadziła dłonie między swoje uda. Napuchnięta cipka i obtarta skóra na kolanach i udach uświadomiły jej, że to jednak nie był sen.
Autor tekstu: Ramzes66
Autor rysunków: Happynka
.
.
Kopiowanie naszych prac jest dozwolone tylko na warunkach wolnej od opłat licencji: LIcencja CC BY-NC-SA 3.0
15 komentarzy
Chciałbym uczestniczyć w takiej orgii 🙂
Fajne
Miejsce akcji mi się podoba 🙂 🙂
Też bym tak chciała……….
Zamykajac oczy przenosimy się na Karaiby. Cudne obrazy malowane słowem i wzbogacone działającymi na wyobraźnię ilustracjami!!!
Brawo za pomysł dla autora tekstu. Pozdarwiam
Z zaciekawieniem przeczytałam.
Fajne.
🙂 Podobało mi się.
Powiem szczerze opowiadanie sztos!!
Ja powiem, ze rysunki to dopiero jest sztos !
Znowu baśniowe rysunki 🙂
Przyjemnie czyta się.
Baśniowe rysunki Happynki
Wręcz magiczne
Fajne do czytania i do oglądania !
Comments are closed.