Część 1
Oglądałam wieczorne wiadomości, kiedy zadzwonił telefon. Wstałam z tapczanu i poszłam do przedpokoju żeby odebrać.
-Tak, słucham-rzuciłam lekko do słuchawki.
-Cześć Monika, mówi Robert-odezwał się głos kolegi z drugiej strony.
-Cześć-odpowiedziałam.
-Słuchaj Moniko, mam problem i potrzebuję pomocy…
-Co się stało spytałam.
-Aaaach…Sąsiad mieszkający nade mną, zalał mi mieszkanie. Potrzebuję noclegu na jakieś dwie trzy noce, czy mogłabyś udzielić mi swojej gościny, aż wszystkiego tu nie uporządkuję? Pomożesz, proszę?- ostatnie dwa słowa wypowiedział błagalnym tonem.
-Oczywiście-odpowiedziałam bez namysłu.
-Dziękuję, niedługo przyjadę-powiedział.
-Dobrze, będę czekać-odparłam.
-To do zobaczenia u ciebie, pa!
-Pa!- Pożegnałam Roberta i odłożyłam słuchawkę.
Godzinę później siedziałam z kolegą w pokoju gościnnym na tapczanie i wsłuchiwałam się historię o zalanym mieszkaniu.
-Naprawdę miałeś pecha- powiedziałam, kiedy skończył opowiadać. -Dobrze, że mieszkanie masz ubezpieczone, przynajmniej remont zrobisz. Jeżeli chcesz, to chętnie ci pomogę, wiesz, że na mnie możesz liczyć.
-I tak dużo dla mnie zrobiłaś, przyjmując mnie pod swój dach-odpowiedział z szerokim uśmiechem, kładąc swoją dłoń na mojej.
Poczułam, że się rumienię.
-Daj spokój, przecież wiesz, że lubię pomagać. Szybko cofnęłam rękę i spojrzałam na zegarek. -O mamo, to już prawie jedenasta-zerwałam się na równe nogi. Robert patrzył na mnie zaskoczony. -Muszę iść już spać, wstaję do pracy, o 6:00,więc chciałabym się wyspać, ty pewnie też jesteś zmęczony po tych przeżyciach.
-Co? Ach tak prawda praca. Masz rację. Dziękuję jeszcze raz-odpowiedział. -Życzę dobrej nocy i….Spokojnych snów-uśmiechnął się lekko.
-Dobranoc-rzuciłam krótko i poszłam do swojego pokoju. Zrzuciłam z siebie koszulkę i dresy, które wkładałam na siebie po kąpieli-nie lubiłam płaszczy kąpielowych ani szlafroków-i naga wsunęłam się pod kołdrę do swojego łóżka. Leżałam przez chwilę na plecach i słuchałam, co dzieje się za ścianą, ale panowała zupełna cisza. Pewnie też się położył. Wyciągnęłam rękę w kierunku lampki i zgasiłam światło. Odwróciłam się na lewy bok, nogi podkuliłam pod brzuch, dłonie wsunęłam pod poduszkę kładąc jedną dłoń na drugiej, tak żebym mogła miękko wtulić w nią twarz. Wzięłam głęboki wdech i spokojnie wypuściłam powietrze. Robert. Znałam go od podstawówki. Od chwili, gdy się poznaliśmy dogadywaliśmy się ze sobą bardzo dobrze. Mogliśmy liczyć na wzajemną pomoc w nauce, a potem w życiu dorosłym. Zawsze traktowałam go jako kumpla. Do czasu. Nie wiedziałam jak i kiedy zaczął mnie bardziej interesować jako mężczyzna, ale nigdy nie robiłam sobie żadnych nadziei by mogło łączyć nas coś więcej niż dobra znajomość. Głupia jesteś i tyle-zganiłam siebie w myślach-on jest twoim kolegą i tak masz go traktować. Zamknęłam oczy wzięłam jeszcze kilka głębszych wdechów i oddaliłam się w krainę snów. Nie miałam pojęcia, że mężczyzna leżący za ścianą myśli prawie dokładnie to samo o mnie, co ja o nim, że podobam mu się jako kobieta i też nie robił sobie nadziei względem mojej osoby.
Część 2
Leżałam w swoim łóżku z otwartymi oczami i czekałam, aż budzik oznajmi, że pora wstać do pracy. Po raz kolejny obudziłam się przed czasem. Za oknem robiło się coraz jaśniej. Wreszcie budzik zadzwonił. Wyszłam z łóżka, rozciągnęłam się kilkoma przysiadami i skłonami i ruszyłam do łazienki. Już wyciągnęłam rękę w stronę klamki, by otworzyć drzwi swojego pokoju, gdy przypomniało mi się, że goszczę w swoim domu Roberta. O cholera, a ja kompletnie naga jestem! Cofnęłam się po koszulkę i spodnie z dresu. Szybko wciągnęłam je na siebie i wyszłam po cichu zabierając ze sobą rzeczy przygotowane do pracy. Przemknęłam przez przedpokój na palcach do łazienki(była na wprost mojego pokoju). Szybki prysznic, ubranie, długie włosy uczesałam w kok, makijaż i byłam gotowa, by wyjść do pracy. Gdy mijałam pokój gościnny odruchowo spojrzałam w tamtą stronę. To, co zobaczyłam sprawiło, że stanęłam jak wryta i patrzyłam jak urzeczona. O matko jęknęłam. Takiego widoku w moim domu się nie spodziewałam.
Mój kolega spał sobie smacznie na mojej kanapie. Kołdra zsunęła się na podłogę ukazując w całej okazałości jego nagie plecy, pośladki i nogi. Nie mogłam ruszyć się z miejsca. Serce waliło mi jak oszalałe, a pod brzuchem poczułam lekki skurcz. Stałabym tak jeszcze gdyby nie to, że chłopak poruszył się. Umknęłam w stronę drzwi. Szybko wsunęłam buty na obcasie i wyszłam. Stałam chwilę oparta o ścianę.- Weź się w garść dziewczyno! Przecież nie raz widziałaś nagiego mężczyznę. No tak racja. Jednak schodząc po schodach uśmiechnęłam się szeroko. Tak cudnych pośladków jeszcze nie widziałam.
Wieczór, tego samego dnia.
Robert już był w domu, kiedy wróciłam ze służbowego spotkania.
-Cześć!- Rzuciłam od progu.
-Witaj!- Usłyszałam w odpowiedzi. Kiedy zamykałam drzwi, do przedpokoju wszedł mój gość.
-Zawsze wracasz tak późno?- Spytał.
-Nie, tylko wtedy, gdy mam służbowe spotkania, a te wypadają dwa razy w miesiącu-odpowiedziałam.
-Masz ochotę coś zjeść lub wypić?
-Chętnie napiję się gorącej herbaty.
-Jak sobie życzysz aniele-i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Aniele?- Uniosłam brwi.
-Pozwolisz-wziął ode mnie torbę z zakupami, po czym odwrócił się na i poszedł do kuchni. Kiedy spojrzałam na jego tyłeczek uśmiechnęłam się pod nosem. Gdyby wiedział…Zdjęłam żakiet, ściągnęłam buty i poszłam za nim. Położył torbę na stole i nastawił wodę. Już sięgnęłam ręką, by wyjąć zakupy, ale on był szybszy i powiedział:
-Ja się tym zajmę ty na pewno jesteś zmęczona idź weź kąpiel i zrelaksuj się. Nie oponowałam. Naprawdę byłam zmęczona.
-Dziękuję-wyszeptałam i poszłam do łazienki. Puściłam wodę do wanny, a pod bieżący strumień wlałam płyn do kąpieli, żeby była piana. Zrzuciłam z siebie ubranie i weszłam do wanny.
-Mmm-zamruczałam. Czułam jak woda cudownie relaksuje moje zmęczone ciało. Leżałam tak z 15 minut, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Czy wszystko w porządku?- Usłyszałam głos Roberta.
-Tak, oczywiście-odpowiedziałam -zaraz wychodzę.
-Nie musisz się spieszyć ja już się kąpałem. I usłyszałam jak odchodzi. Poleżałam jeszcze chwilkę, a potem wstałam, zrobiłam parę zabiegów pielęgnujących moje ciało i wyszłam z łazienki ubrana w koszulkę i spodnie z dresu. Robert siedział w kuchni.
-Proszę twoja herbata-wskazał na stół.
-Dzięki, co z twoim zalanym mieszkaniem?
-Dobrze, że mamy lato, sufit i ściany zaczynają wysychać. Dywany wyłożyłem na balkon, jak wyschną oddam je do prania. Na jutro umówiłem się z facetem od remontów. Muszę obgadać z nim koszty remontu. Jutro sobota, więc będę miał więcej czasu na porządki.
-Chętnie ci pomogę.
-Jeżeli tylko masz czas, ochotę i nie sprawi ci to problemu to proszę bardzo.
-A, więc dobrze jesteśmy umówieni na wspólne sprzątanie-powiedziałam- a teraz cię przepraszam, ale jestem zmęczona. Te spotkania służbowe strasznie męczą szczególnie w taki upał. Dopiłam herbatę i ze słowami „dobrej nocy” udałam się do swojego pokoju. Uch-odetchnęłam z ulgą, gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi. Udało mi się od niego uciec. Tak naprawdę, to nie czułam się już taka zmęczona, kąpiel mnie odprężyła. Po prostu nie mogłam już dłużej patrzeć w te brązowe oczy, kiedy do mnie mówił i na ten ciepły serdeczny uśmiech, nogi po prostu robiły mi się miękkie, miałam ochotę podejść do niego i pocałować go, wtulić się w niego i poddać się pieszczotom jego dłoni. Gdy mnie wczoraj dotknął… Tak byłam pogrążona w swoich myślach, że nie spostrzegłam, kiedy leżałam naga na swoim łóżku i palcami prawej ręki gładziłam wierzch lewej dłoni. Pod zamkniętymi powiekami przywołałam postać Roberta, który wyciąga ręce w stronę moich piersi i zaczyna je pieścić. Ugniatałam teraz palcami końce sutków, wciskałam je do środka, zataczałam wokół nich kręgi. Poczułam jak przez moje ciało przepływają pierwsze dreszcze podniecenia. Aureolki skurczyły się, a końce stwardniały pod wpływem tej pieszczoty. Lewą dłonią nadal pieściłam swoje piersi, a prawą zsunęłam na podbrzusze tam skąd rozchodziło się ciepło po całym ciele, gdzie narastało bolesne podniecenie, gdzie budziło się pożądanie i pragnienie by spełnić się w połączeniu z mężczyzną. Gładziłam przez chwilę to miejsce. Uwięziony w mojej wyobraźni mężczyzna sięgnął teraz swoimi palcami w stronę mojej muszelki. Poczułam jak mój palec pokonuje wargi i zanurzając się w szparce utonął w wilgoci będącej wynikiem podniecenia.
Przez chwilę poruszałam palcem w środku głaszcząc ścianki pochwy, a następnie wyciągnęłam go i całego ociekającego soczkiem wsunęłam sobie do ust. Ssałam go delikatnie i z namaszczeniem. Pod zamkniętą powieką mój osobisty więzień lizał namiętnie moją muszelkę. Kiedy nasyciłam swoje podniebienie wsunęłam teraz dwa palce do mojej szparki i zaczęłam ją delikatnie posuwać. Moje biodra powoli włączyły się w ten rytm. Stworzona postać pochyliła się nade mną i przytrzymując swoja ręką fallusa wsunęła go do wnętrza muszelki skołatanej rozkoszą. Wysunęłam na chwile palce i pieściłam teraz swoją łechtaczkę. Miły dreszcz przebiegł po moim brzuszku, gdy tylko jej dotknęłam. Drażniłam ją palcami, dociskałam do kości łonowej, targałam nią. Znów zanurzyłam palce w dolinie rozkoszy, ale tym razem trzy. Czułam jak rozpychają moją norkę wzmagając podniecenie. Serce biło mi coraz mocniej, a skóra zwilgotniała błyszcząc w bladej poświacie księżyca wpadającej przez okno. W przypływie narastającego podniecenia moje biodra podnosiły się do góry i opadały z powrotem na łóżko. Z moich ust zaczęły wypływać jęki. Coraz szybciej posuwałam swoja cipkę, moje ciało coraz mocniej drżało i wiło się na łóżku. Wróciłam do pieszczenia łechtaczki. Przestałam panować nad tym, co robię. Palce przyśpieszyły, nogi wyprostowały się, biodra wciąż falowały w górę i w dół, a jęczenie stało się głośniejsze, urywane przyśpieszonym oddechem. Jeszcze kilka ruchów i ,,aaach,, spadłam w przepaść orgazmu, gdzie całe ciało wyprężyło się i ugięło, znów się wyprężyło i ugięło i tak po kilka razy, aż przeszło w drżenie. Trwałam jeszcze w konwulsjach, gdy skuliłam się na łóżku. Czułam jak po udach spływa najsłodszy strumień rozkoszy. Nie otworzyłam już oczu tej nocy. Pozwoliłam by mój wymarzony kochanek wtulił mnie w swoje ramiona i pozwolił zasnąć.
Część 3
Ostre słońce wlewało się do pokoju przez okno, gdy się obudziłam. Zmrużyłam powieki, żeby przyzwyczaić oczy do tak jasnego światła. Przez chwilkę zastanawiałam się, jaki dziś jest dzień i dlaczego czuję się jakoś trochę nieswojo. A tak poprzedniego wieczoru wypieściłam się marząc o Robercie. Mam nadzieję, że niczego nie słyszał-pomyślałam i…Zarumieniłam się. Przeciągnęłam się na łóżku parę razy, kiedy nagle przypomniało mi się, że dzisiaj jest sobota i…O matko! Miałam pomóc mu posprzątać w jego domu! Która godzina? Spojrzałam na zegarek. Prawie dziesiąta. A niech to… Wyskoczyłam z łóżka, szybko wciągnęłam na siebie spodnie i koszulkę i stanęłam w miejscu próbując usłyszeć czy Robert już wstał, ale w domu panowała kompletna cisza. Czyżby jeszcze spał? Wyszłam po cichu z pokoju. Podeszłam do drzwi pokoju gościnnego i zajrzałam do środka. Trochę byłam zaskoczona i rozczarowana. Jego nie było. Łóżko złożone, pościele schowane. Poszłam do kuchni, a tam na stole leżała różyczka, a obok niej kartka od Roberta:,,Spałaś tak smacznie, że nie miałem sumienia cię budzić. Jeżeli masz nadal ochotę pomóc mi w sprzątaniu to jestem u siebie. W lodówce są dla ciebie kanapki. Zjedz, bo nie jadłaś kolacji. Pa!,, Teraz to zrobiło mi się cholernie głupio. Nie dość, że zaspałam, to jeszcze mi śniadanie zrobił. Wzięłam do ręki różę i powąchałam ją. Trwałam tak przez chwilkę. Wstałam, poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i poszłam do Roberta. Zanim zadzwoniłam wzięłam kilka głębszych wdechów. Rozciągnęłam usta w uśmiech i nacisnęłam dzwonek.
-Ach to ty – powiedział, kiedy otworzył drzwi – wyspałaś się śpiąca królewno – i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Nie takiego powitania oczekiwałam.
-Spodziewasz się kogoś? – Spytałam.
-Tak, faceta od remontów.
-No tak, zapomniałam – powiedziałam wsuwając się przez drzwi do przedpokoju.
Kiedy weszłam dalej, złapałam się za głowę.
-O matko, ale cię urządził.
-Noooo – powiedział stając za moimi plecami i poczułam jak kładzie mi ręce na moje ramiona. – Ale jak już ci mówiłem, to nie jego wina. Pękł zawór jak go w domu nie było. No i się porobiło. Jego słowa ledwo do mnie docierały. Czułam tylko ciepło dłoni na moich ramionach. Serce mi przyśpieszyło. Zamknęłam oczy. Przysunął się do mnie bliżej. Prawie czułam jego klatkę piersiową na moich plecach. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Miałam wrażenie, że spadam gdzieś w dół.
-Wszystko w porządku, Monika? – Potrząsnął lekko moimi ramionami. Otworzyłam oczy. Wirowało mi jeszcze w głowie.
– Co? – Spytałam mrugając oczami.
-Pytałem, czy wszystko w porządku, bo zamknęłaś oczy. Zjadłaś kanapki, które ci uszykowałem?- Spytał nagle. Dobre pytanie, by się uwolnić od tych emocji. Wysunęłam się z jego dłoni.
-Ja…Nie…Bo…Spieszyłam się by ci pomóc…
-Dziewczyno, tak nie można – złapał mnie za rękę i poprowadził do kuchni. – Siadaj – rzekł prawie rozkazująco. – Kolacja nie, śniadanie nie, czym ty żyjesz kobieto? Kawa czy herbata?- Spytał patrząc na mnie.
-Poproszę kawę – spuściłam wzrok i wbiłam go w podłogę.
-Ech kobiety…Proszę – podsunął mi filiżankę kawy, a do tego bułkę z twarożkiem.
-Ale…
-Kupiłem po drodze do domu, na drugie śniadanie- odpowiedział jakby czytał w moich myślach. W tym momencie odezwał się dzwonek u drzwi wejściowych.
-To pewnie umówiony pan od remontu. -Robert skierował się w stronę drzwi – masz wszystko ładnie zjeść- powiedział odwracając się jeszcze w moja stronę i obdarzył czułym uśmiechem. Czułam się kompletnie skołowana. Ten dotyk.. Jeszcze raz to zrobi i się rozpłynę. I ta jego troska. To pewnie tylko z uprzejmości, pomyślałam, po czym zatopiłam zęby w bułce. Kiedy skończyłam poszłam do pokoju, w którym Robert kończył rozmowę z fachowcem od remontu.
-Zacznę od poniedziałku o 8:00, pasuje panu?
-Oczywiście- odpowiedział, po czym odprowadził pana do drzwi.
-Do widzenia.
-Do widzenia.
-Bardzo ładnie, skoro panienka najedzona poproszę o pomoc, którą mi obiecała.
Całe popołudnie spędziliśmy na sprzątaniu i szykowaniu pokoju do remontu. Gdy dochodziła dwudziesta mieliśmy wszystko skończone. Wróciliśmy do mojego domu. Robert poszedł się kąpać, a ja w tym czasie uszykowałam kolację. Potem ja szybko wskoczyłam pod prysznic. Kiedy wyszłam z łazienki czekał już na mnie z nałożoną kolacją. Spaghetti. Uwielbiał je. Do tego czerwone wino. Jedliśmy w milczeniu, gdyż oboje czuliśmy ciężar dzisiejszej pracy. Gdy skończyliśmy pierwszy odezwał się Robert:
-Dziękuję jeszcze raz Moniko – spojrzał prosto w moje oczy.
-Daj spokój, przecież wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć – dopiłam szybko resztę wina i wstałam.-Posprzątam szybko i obejrzymy jakiś film, ok? – Powiedziałam byle tylko uciec przed jego spojrzeniem. Zabrałam ze stołu talerze i podeszłam do zlewu. Włożyłam je do środka i puściłam wodę. Usłyszałam jak Robert wstaje. Podszedł do mnie i zakręcił kurek.
-Dosyć się już dzisiaj nasprzątałaś, chodź odpocząć, jutro ci pomogę posprzątać.
-Ale ja…- Odwrócił mnie przodem do siebie. Ciepło jego rąk, gdy mnie dotknął zaczęło znów na mnie działać oszałamiająco. Stał zdecydowanie za blisko. Nie miałam pojęcia jak uciec od niego. Nie chciałam by widział moje pragnienia, aby mnie przytulał, całował i pieścił, więc trzymałam wciąż głowę spuszczoną w dół. Pragnęłam go, ale czy on chciał tego samego? Bałam się. Czego? Najbardziej chyba odrzucenia. Zacisnęłam mocno powieki i wzięłam głęboki wdech, żeby stłumić to palące pragnienie. Dlaczego nic nie mówi? – Zdążyłam pomyśleć, gdy nagle odezwał się cichym lekko zachrypniętym głosem:
-Monika…- i cisza. Jeszcze raz wzięłam głęboki wdech i podnosząc głowę do góry spojrzałam mu prosto w oczy.
-Słucham – odpowiedziałam krótko. To, co zobaczyłam w jego spojrzeniu powiedziało mi wszystko, a pierwszy gest, jaki wykonał w moim kierunku tylko to potwierdził.
Część 4
Zaczęłam oddawać mu pocałunki, by wiedział jak bardzo go pożądam. W pewnej chwili
zaskoczona własną śmiałością wysunęłam język i delikatnie jego końcem zarysowałam linię ust, a potem połączyłam nasze języki w śmiałym pląsie. Czułam jak pragnienie, które tłumiłam w sobie wybucha falą gorąca i przepływa przez moje ciało od stóp aż po czubek głowy. Nagle Robert wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju, który oświetlał blask księżyca. Położył mnie w poprzek łóżka, a sam usiadł obok i patrzył na mnie z uśmiechem. Chociaż miałam na sobie koszulkę i spodnie poczułam się naga pod jego spojrzeniem. Ze wstydu objęłam się własnymi ramionami. On jednak chwycił moje dłonie, zaczął całować i pieścić językiem ich wnętrze. Wzdłuż rąk przebiegały mnie dreszcze. Z ust wyrwało mi się ciche: mmmm. Położył moje dłonie na łóżko, a swoimi sięgnął po moja koszulkę odchylając jej brzegi tak, że widział teraz kawałek mojego brzuszka, którego środek wyraźnie zaznaczał pępek. Robert pochylił się nad nim i zaczął go całować. Każde dotknięcie jego ust przyprawiało mnie o dreszcze. Wplotłam palce we włosy i lekko przycisnęłam jego głowę do swojego brzucha. Zamknęłam oczy. Do ust przyłączyły się teraz jego dłonie. Wsuwały się pod materiał koszulki i pięły w stronę piersi. Najpierw objął je całe, a potem palcami zaczął pieścić ich sutki.
Za dłońmi podążyły usta. Zanim jednak zetknęły się z nimi na dobre Robert zdjął mi koszulkę. Przez chwile podziwiał moje piersi, a potem pozwolił swoim ustom poznać ich kształt i słodycz. Najpierw je delikatnie całował po całej krągłości, a gdy zbliżył się do aureolek wysunął język zataczał po nich koła i trącał ich końce. Poruszone taką pieszczotą skurczyły się i stwardniały. Wtedy usta przyssały się do nich wciągając je do buzi. Zadrżałam wydając z siebie cichy jęk. Oderwał na chwilę swoje usta od piersi i pochylił swoją twarz nad moją. Otworzyłam oczy. Widziałam jak chłonie podniecenie malujące się na mojej twarzy. Znów złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. W tym czasie palcami dłoni musnął moją skórę między piersiami, czułam jak jego palce zostawiają na mojej skórze gorącą linię. Zjechał nimi do pępka, a potem jeszcze niżej gdzie na drodze stanęła im gumka od spodni. Przez chwilę gładził palcami brzeg spodni następnie delikatnie podniósł go do góry i wsunął palce by odnaleźć mój kobiecy kwiat. Najpierw natrafił na paseczek włosków, który był niejako drogowskazem do celu. Przejechał po nim powoli, a potem zsunął się na pierwsze płatki róży. Czułam jak wilgotnieją i pulsują podnieceniem, a w środku brzucha narasta nieznośny ból, który dawał mi jednocześnie rozkosz. Pogładził je chwilę przesuwając po nich palcami w górę i w dół, a potem rozchylił i wsunął do jej wnętrza jeden palec.
-Achhhh! – Wykrzyknęłam cicho odrywając się od ust Roberta. Moje ciało przeszył dreszcz, który sprawił, że lekko wygięło się w łuk. Teraz całą swoją uwagę skupił na gładzeniu wnętrza mojej norki. Jeździł palcem od wnętrza do jej wyjścia i z powrotem. To było miłe wrażenie, ale czułam jak narasta we mnie potrzeba prawdziwego doznania penetracji mojej szparki. Nagle jego palec wysunął się z mojej cipeczki i razem z całą dłonią wysunął się ze spodni. Patrzyłam jak Robert zbliża swój palec wilgotny od soczków mojej muszelki do swoich ust, ale zanim go do nich włożył pochwyciłam jego dłoń i przesunęłam ją w swoją stronę. Otworzyłam usta i wsunęłam wilgotny palec do swojej buzi i zamknęłam go w niej. Językiem zlizywałam wszystko, co wygarnął z mojej muszelki. Smakowała cudownie. Robert patrzył z nieukrywanym podziwem. Possałam palec jeszcze chwilę, a potem wysunęłam go z ust, a on uśmiechnąwszy się do mnie pochylił się nade mną i pocałował. Każdą wargę osobno, potem obydwie razem, a po chwili wsunął swój język i błądził nim w mojej buzi zlizując to co jeszcze zostało z wilgoci, którą dopiero co wchłonęłam. Gdy oderwał się od moich ust obsypując pocałunkami szyję, dekolt, piersi, brzuch zbliżył się do miejsca gdzie przed chwilą jego palec badał moje podniecenie. Pocałował muszelkę przez spodnie parę razy, a potem wstał z łóżka i wyciągnął ręce do moich spodni, aby je zdjąć. Na chwilę przytrzymałam jego ręce. Spojrzał na mnie pytająco. Czułam, że się czerwienię.
-Ja…- Wyjąkałam bo reszta słów ugrzęzła mi w gardle.
-Wstydzisz się mnie? – Zapytał.
-Trochę – wyszeptałam i czułam jak policzki mnie palą.
-Nie masz czego najsłodsza – po tych słowach puściłam jego dłonie, a on powoli zsunął mi spodnie i odrzucił je na bok. Stał teraz z rękami na biodrach i mierzył mnie całą. Wstyd, jaki czułam teraz pochłaniał mnie całą.
-Jesteś bardzo piękna – powiedział, po czym uklęknął obok łóżka i zaczął całować moje stopy, kostki, łydki, kolana, uda, a ja czułam jak z każdym pocałunkiem, który zbliżał go do muszelki rośnie moje podniecenie i pożądanie by połączyć się z nim w jedno. Rękoma zaczął odsuwać moje nogi od siebie, które wcześniej w przypływie zawstydzenia złączyłam razem. Odruchowo sięgnęłam do swoich piersi i objęłam je ramionami. Moim ciałem wstrząsały, co jakiś czas dreszcze. Teraz gładził dłońmi moją wewnętrzną linię ud, a w ślad za nimi muskały ją jego usta. Wreszcie dotarł do mojej róży. Zgięłam nogi w kolanach, a stopy oparłam na łóżku, żeby lepiej mógł ją widzieć. Kiedy dotknął jej płatków zadrżałam mocniej, a całe ciało napięło się czekając chwili kiedy złoży na nich swój pierwszy pocałunek. To była bardzo rozkoszna tortura. Wreszcie poczułam jego ciepłą linię ust na moim kwiecie. I to był najsłodszy pocałunek, jaki podarował mojej kobiecości. Powoli z pełną zmysłowością powtórzył go jeszcze raz i jeszcze raz.
-Mmmmmach…- Wyrwało mi się z ust. Robert rozchylił palcami płatki róży i całował teraz jej wnętrze, a ona z wdzięczności spłynęła nektarem, który zaczął spijać jak zasłużoną nagrodę za okazane mi pieszczoty. Podniosłam nogi do góry tworząc literę V, aby łatwiej mógł zlizywać moje soczki. Czułam jak jego język przesuwa się z dołu do góry po wargach mojej muszelki i jak co jakiś czas zanurza się w jej wnętrzu, by wydobyć z niej jak najwięcej tego cudownego napoju. To była zniewalająca rozkosz. Po brzuchu przelatywały mi tysiące motylowi, jasność umysłu gdzieś odpływała, a moje dłonie zaczęły pieścić piersi sprawiając, że podniecenie przybierało na sile.
-Och taaaak – wyjęczałam, gdy jego język zaczął drażnić łechtaczkę, a cipką zajęły się teraz palce. Muskał nimi zewnętrzne wargi, a potem wsunął do środka dwa palce.
-Achhhhh – wykrzyknęłam, moje stopy z powrotem opadły na łóżko. Robert powtórzył pchnięcie palcami jeszcze raz i jeszcze. Czułam jak ta obłędna rozkosz zniewala moje całe ciało. Przestałam pieścić piersi i złapałam się tylnej poręczy łóżka, mocniej zaparłam się stopami, a biodra zaczęły falować w górę i w dół łapiąc rytmiczny taniec palców w mojej cipce. Jęczałam z rozkoszy odchylając głowę do tyłu i zaciskając ręce na poręczy. Ogarniało mnie coraz silniejsze wrażenie, że zaraz oszaleję. Idąc za instynktem przestałam poruszać biodrami i sięgnęłam prawą dłonią do łechtaczki i palcami zaczęłam ją pieścić. Teraz obydwoje z Robertem w jednym rytmie dawaliśmy rozkosz mojej cipce. Coraz szybciej posuwał palcami wnętrze mojej muszelki, a ja targałam jej ogonek. Wszystko, co mnie otaczało znikło pod zamkniętymi powiekami, na chwilę przycichł mój jęk rozkoszy zagłuszony już tylko dzikim pragnieniem by osiągnąć szczyt.
-Za..raz…doj…dę…- Wyszeptałam między kolejnymi urywanymi oddechami – Aaaaaaa – wykrzyknęłam na cały głos czując jak w wszystkie mięśnie w mojej cipce kurczą się, a łechtaczka raz za razem przesyła przez brzuch fale dreszczy. Odruchowo zacisnęłam nogi więżąc na chwilę miedzy nimi dłoń Roberta. Czułam miedzy nimi wilgoć. Całe moje ciało wiło się na łóżku jak opętane, a z usta wypływał teraz jęk zmieszany ze szlochem:
-Aaach…och…och…aaach…och.. – Robert wolną ręką gładził moje uda czekając aż się uspokoję. Gdy moje ciało opadło bezwładnie na łóżku i uwolniło jego dłoń, przysunął się do mnie, a ja wtuliłam się w niego. Cała drżałam jeszcze i ściskałam nogi.
-Mmmmm…achhhh… – Poczułam jak mocniej mnie do siebie przytula.
-Obie jesteście bardzo piękne – po czym pocałował mnie w czoło, potem oczy, nos i na końcu usta. Chociaż oddech jeszcze się nie wyrównał pozwoliłam, by zatopił w nich swój język. Pozwoliłam by jeszcze chwilę mnie całował, gdy nagle oderwałam się od niego. Przewróciłam go na plecy, a sama usiadłam na nim. Pochyliłam się nad nim i teraz ja zaczęłam go całować. Wkładałam w pocałunki całe moje pragnienie posiadania go. Chwilami spokojnie a chwilami tak łapczywie jakbym się bała, że za chwilę zniknie, a wszystko okaże się snem, ale on nie znikał, był mój cały. Oderwałam się od niego chwyciłam za koszulkę on pomógł mi ją zdjąć. Wpatrywał się we mnie z oczekiwaniem na mój kolejny gest. Przez chwilę gładziłam palcami jego nagi tors, potem pochyliłam się nad nim i zaczęłam obsypywać pocałunkami. Gdy zbliżyłam swoje usta do jego sutków, wysunęłam język i zaczęłam nim drażnić ich końce. Szybko stwardniały. W tym czasie, gdy pieściłam aureolki sięgnęłam dłonią do jego krocza. Było już bardzo nabrzmiałe. Gładziłam je przez chwilę, a z ust Roberta wyrwało się ciche: mmmmmm. Znów wróciłam do całowania jego torsu zbliżając się ustami coraz bardziej do miejsca, które teraz bardzo wyraźnie odznaczało się przez spodnie. Oderwałam swoje usta od jego ciała, by odpiąć guzik spodni, a potem rozpięłam zamek. Chwyciłam górę spodni. Robert podniósł biodra do góry bym mogła mu je zdjąć. Teraz on tak jak i ja był cały nagi. I … Cholera w świetle księżyca wyglądał bosko. Nie mogłam wręcz oderwać od niego wzroku. Tyle czasu zmarnowałam, by dopiero teraz przekonać się, jaki jest piękny. Kiedy podziwiałam go, mój wzrok nagle spoczął na jego penisie. Cudownie nabrzmiały i wyprężony czekał by się nim zająć. Nie pozwoliłam mu długo czekać. Pochyliłam się nad nim i pocałowałam jego łepek.
Najpierw samymi ustami, a potem z języczkiem. Za każdym razem, gdy go dotykałam lekko drgał. Otworzyłam szeroko usta i wsunęłam go sobie do buzi.
-Ochhh taaak – wyrwał mu się z ust jęk rozkoszy. Powoli sunęłam swoimi ustami w górę i w dół, a przed nimi masowała go moja dłoń. Moment, gdy wypełniał całą moją buzię był dla mnie wspaniały.
-M…m…m…m…- ssałam go coraz mocniej, a jęki Roberta były coraz częstsze i głośniejsze. Wsunął palce w moje włosy jego ciało wiło się pod wpływem pieszczoty. Moja muszelka nagle dała sygnał, że pragnie połączyć się z jego dyszlem w jedno. Jeszcze chwilkę pieściłam ustami jego peniska, a potem przysunęłam się ze szparką do niego. Spojrzałam na Roberta. On tylko się uśmiechnął i łapiąc mnie za biodra przysunął nad swoje przyrodzenie. Delikatnie i powoli wsunęłam go do swojej szparki. Poczułam jak wypełnia mnie całą i zadrżałam. Jedność. Coś, czego zapragnęłam, gdy tylko mnie pocałował, a co narastało we mnie, gdy pieścił całe moje ciało. Wsparłam swoje dłonie na jego piersi, a moje biodra zaczęły znów sunąć w górę i w dół.
Jego twardy dyszel sprawiał ogromną przyjemność mojej cipce na przemian wypełniając ją i wysuwając się z niej na chwilę. Znów czułam jak wzmaga się moje pożądanie, by się spełnić i jak zalewa mnie fala podniecenia, by to spełnienie osiągnąć. Robert musiał to wyczuć, bo nagle podniósł się, objął rękami i obracając nas na bok położył mnie na plecy. Zrobił to tak zręcznie, że jego penis ani na chwilę nie opuścił mojej norki. Przytulił się do mnie i pocałował. Ja wplotłam palce w jego włosy, a biodra oplotłam swoimi nogami. Zaczął znów penetrować moją cipkę swoim twardym z podniecenia dyszlem. Podniecenie, które narastało z każdą chwilą, oderwało od siebie nasze usta. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu. Moje piersi rytmicznie falowały od coraz mocniejszych pchnięć Roberta. Czułam, że zaraz osiągnie szczyt, a i mnie wiele nie brakowało. Nagle poczułam w swoich włosach jego palce, które zacisnęły się na nich i mocniej odgięły moją głowę do tyłu. Ten gest podniecił mnie jeszcze bardziej. Ruchy jego penisa stały się bardziej natarczywe. Moja cipka czuła, jak zbiera się w niej jakieś nieokreślone szaleństwo. Znów wszystko przycichło, moje jęki i jego dyszenie. I nagle pod powieką cały świat wybuchł wszystkimi kolorami tęczy, a wnętrze muszelki zacisnęło się na przyjemnym intruzie. Moje ciało przeszywały kolejne fale skurczów. Drżało i próbowało uwolnić się z uścisku ramion kochanka. On jednak czując, jak moja cipka osiąga szczyt spłynął do jej wnętrza gorącą lawa wieńczącą jego orgazm. To było najwspanialsze uczucie, jakiego doznałam tej nocy. Rzucał się w niej jeszcze przez chwilę, a gdy się uspokoił wysunął się z niej powoli, położył się obok mnie i przytulił do siebie. Nasze przyśpieszone oddechy wyrównywały się. Byłam bardzo szczęśliwa i bardzo spełniona. Leżeliśmy tak przez parę chwil, gdy nagle Robert się odezwał:
-Myślałem, że ta chwila nigdy nie nastąpi, że nigdy nie spełnię swojego pragnienia, by ciebie posiąść.
-Zabawne – odpowiedziałam – ja myślałam dokładnie to samo o tobie. Bałam się, że mnie odrzucisz, gdy powiem ci jak bardzo cię pożądam. A ty nie bałeś się tego samego? – Spytałam.
-Nie – odpowiedział krótko.
-To…Skąd miałeś pewność, że cię nie odtrącę – spytałam niezbyt pewnie. Przez chwilę nic nie mówił jakby ważył, jakie słowa ma powiedzieć. W końcu odezwał się:
-Pewności nabrałem wczoraj w nocy, gdy ty w uniesieniu wołałaś moje imię – Po czym pocałował mnie w policzek, który zapłonął żywą czerwienią.
.
Autor tekstu Damakarro
Autor rysunków: Happynka
.
.
Kopiowanie naszych prac jest dozwolone tylko na warunkach wolnej od opłat licencji: Licencja CC BY-NC-SA 3.0
11 komentarzy
Piekne i zmysłowe. Pozdrawiam Damakaro 🙂
Dziękuję
Baedzo sympatyczne opowiadanie.
Też i się spodobalo.
Urocze opowiadanie. Widać, że pisane kobiecą ręka. Brawo za warsztat pisarski. 🙂
Świetna lektura!
Czytałam już gdzies opowiadanie Damykaro i zapamiątałam, zę mi sie podobało. To również jest dobre i ciekawie napisane. Pozdarwaim. 🙂
Przepiękne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dziękuję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wciągające 🙂 Dzięki.
Wciągające ale trochę za długie
Długie ale wciągające niesamowicie, czuć delikatność uczuć.
Piękne.
Drażnisz moja wyobraźnie 🙂
Comments are closed.