Miłość i seks między dwojgiem ludzi
– Witaj Anno! – powiedział. Dawno cię tu nie było. Miło cię znów ujrzeć!
– Nie mogłam do ciebie trafić! Tyle się teraz dzieje! – odparła.
– Epidemia i zmiany, które mnie dotknęły nie pozwalały mi odnaleźć drogi. Dziś mi się to udało! Chcesz wejść tam? – spytał. – Pragniesz tego? Chcesz wędrować że mną?
– O tak! Pragnę tego! – niemal krzyknęła.
– Zamknij oczy! – Zacisnęła powieki i pomyślała czy można śnić we śnie???
Pierwsze co poczuła to zapach róż, mocny, słodki, jakby ją otaczał. Jej nozdrza poruszyły się nieznacznie. Powieki powoli otwierały się, ale promienie słoneczne sprawiały jej ból. Stała na wyłożonym marmurowymi płytami placu. Wysoki obelisk górował nad nim. Dziwne znaki wyryte na nim nic jej nie mówiły. Plac otaczały kolumny zwieńczone głowami dziwnych stworów. On jak zwykle krył się w cieniu nie pozwalającym dojrzeć rysów twarzy.
– Dotknij obelisk obiema dłońmi – powiedział ciepłym głosem.
Z lekką obawą zbliżyła dłonie do obelisku. Dotknęła go i że zdziwieniem poczuła jakby to nie był kamień, ale gruba skóra, miękka i naturalna. Napisy na kolumnie nagle stały się zrozumiałe, a głowy wieńczące kolumny rozpoznawalne. Jej nagie ciało przyoblekło się w białą suknię, przyozdobioną tysiącami kryształów.
– Chodźmy – powiedział i ruszyli w stronę najszerszej ulicy odchodzącej od placu. Ona też wyłożona była białymi płytami marmuru, które dawały ciepło jej gołym stopom. W mijanych kamienicach tętniło życie. Przez uchylone okna ktoś ją ciągle obserwował. Słyszała dźwięki przesuwanych mebli i stukania naczyń rozstawianych na stołach. Gwar głosów domowników mieszał się z zapachem wypiekanych ciast i chlebów.
Po krótkiej wędrówce stanęła przed wrotami wielkiego pałacu. Drzwi uchyliły się powoli. Miasto ucichło. Nawet podmuchy ciepłego wiatru zaginęły w zakamarkach miasta. Zrobiła krok naprzód i poczuła jak ciepło jej stóp walczy z zimną podłogą czerwonego marmuru.
– Witam cię Anno! – Powiedział mężczyzna zbiegający schodami w jej kierunku. Jego skrojona na wschodnią modłę szata mieniła się od złotych wstawek i wyhaftowanego misternie wizerunku smoka. Podał jej dłoń i poprowadził do głównej sali pałacu. Tu czekało na nich wielu ludzi. Najdziwniejsze było to, że mięli na sobie stroje z różnych czasów i różnych kultur.
– Ucztujmy! – Wykrzyknął jej towarzysz i spojrzał jej prosto w oczy. Ciemne i groźne spojrzenie sprawiło, że zaczęła jakby gdzieś odlatywać. Mrugnęła powiekami…
Siedziała na skórzanej kanapie z obnażonymi piersiami, a dwóch mężczyzn uwieszonych u jej piersi, ssało je zawzięcie. Lizali jej sutki, gryźli lekko, pocierali kciukami by sterczały i łatwiej było je ssać. Obejmowali piersi dłońmi jakby bali się, że im się wymkną z objęć. Wyrwała się z ich uścisku i zaczęła iść w stronę następnych drzwi. Ciemny korytarz napawał ją lękiem, ale wiedziała, że on jest gdzieś blisko i czuwa nad nią.
– Wystarczy, że poprosisz – wyszeptał jej do ucha. Odwróciła się zaskoczona, ale nikogo za nią nie było.
Powoli otworzyła następne drzwi.
Na środku pokoju stało kilka osób w kręgu. W jego środku stał czarnoskóry mężczyzna. Jego nagie ciało lśniło w blasku lamp. Zwiedzione prącie sterczało w górę, a trzy kobiety pieściły je z wyrafinowaniem. Jedna ssała nabrzmiałą główkę, a dwie lizały go po bokach. Dotykały językami jego dużych, owłosionych jąder. Stojące wokół kobiety rysowały paznokciami na jego ciele wzory. On przyciągał je do siebie i całował wpychając długi język między ich wargi. Anna patrzyła z zaciekawieniem. Jeden z mężczyzn zauważył to i podciągnął jej suknię z tyłu. Masował jej zgrabny tyłeczek i muskał palcem muszelkę. Czarnoskóry oddychał coraz szybciej. Obsługujące go kobiety zwiększyły tempo ruchów. Nagle strugi spermy ozdobiły ich twarze i piersi obfitym wytryskiem.
Anna wycofywała się w kierunku wyjścia, ale pieszczący ją mężczyzna chwycił jej dłoń nie pozwalając się jej ruszyć. Spojrzała tylko w cień, a szponiasta łapa wystrzeliła z ciemności powalając jej agresora. Uwolniona, wybiegła na korytarz. Tu kilka nagich postaci przebiegło obok kierując się do wielkich drzwi na wprost. Jej kroki też skierowane były w ich stronę. Popchnęła wrota, a te lekko rozwarły się wpuszczając ją do środka. Wessał ją półmrok tego pomieszczenia, a właściwie dużej sali. Wyłożona dywanami podłoga sprawiła, że ludzie poruszali się tu bezszelestnie. Rozstawione kanapy, fotele i sofy, zajęte były przez kopulujących ludzi. Na pobliskiej kanapie siedział młodzieniec na biodrach, którego poruszała się filigranowa kobieta i ujeżdżała jego koguta. Robiła to powoli, za każdym razem wbijając się na niego i opadając na jego jądra. Drugą kanapę zajęły trzy kobiety pieszczące się wzajemnie. Masowały sobie nawzajem piersi, pociągały za sutki, wsuwały dłonie między rozpalone uda. Jedna z nich wysunęła lubieżnie język w stronę Anny. Pociągnęła ją i Anna usiadła między nimi. Szybkimi ruchami jedna podciągnęła jej suknię odsłaniając uda, a dwie pozostałe obnażyły jej piersi. Zaczęły ją pieścić. Lizały jej szyję, wsuwały języki do uszu, gładziły piersi. Jedna uklękła między jej udami i lizała zawzięcie jej cipkę, która momentalnie zrobiła się wilgotna. Próbowała się im wymknąć, ale zamknęły ją w erotycznym kręgu. Wykrzyknęła jego imię. Kobiety oderwały się od jej ciała z przerażeniem spoglądając w mrok. To wystarczyło by się mogła uwolnić. Wbiegła na środek sali. Tu na małej przestrzeni kłębiło się wiele osób. Wszyscy złączeni byli w miłosnym uścisku. Kobiety i mężczyźni, starzy i młodzi, kopulujący w różnych konfiguracjach. Kobieta z dużymi piersiami brana od tyłu i przodu. Znikające w jej cipce i ustach kutasy powodowały dreszcze jej ciała. Mężczyzna zadowalający językiem kobietę z rozwartymi szeroko nogami. Dziewczyna ssąca dwa penisy brana analnie przez trzeciego. Wyuzdane pozy, wyrafinowane pieszczoty i brutalny sex.
Anna patrzyła jak urzeczona na te podniecające sceny, dreszcze przeszywały jej ciało. Oddech stał się szybki i głośny, a serce o mało nie wyskoczyło z piersi. Wilgoć spłynęła do wnętrza i rozpaliły się jej zmysły. Poczuła ciepło na swoim łonie, rozchyliła bezwstydnie uda. Po chwili magiczna moc rozchyliła płatki jej cipki i pieściła mokrą od śluzu łechtaczkę. Wystarczyło kilka kolistych ruchów wykonanych z odpowiednią siłą by wywołać skurcze mięśni przynoszące rozkoszne drżenie ciała i upragniony orgazm.
– Zabierz mnie stąd – wykrzyknęła w stronę ciemności.
Demon wysunął się z cienia i wziął ją na ręce jakby nic nie ważyła. Wyszli z sali. On stanął na parapecie i rozwinął błoniaste skrzydła. Pomknęli w mrok. Łagodnie opadł na pobliskim wzgórzu. Ranek rozjaśniała jutrzenka. Otulił ją skrzydłami. Było jej ciepło. Oparła stopy o jego łuskowate nogi i przyjemne ciepło rozeszło się po jej ciele. Czuła powolne bicie jego serca. Odwróciła głowę w jego stronę by spojrzeć mu w oczy. Ciemność oczu nagle rozjaśniła się dziwnym blaskiem. Objęła dłońmi jego szorstką skórę. Pocałowała go w usta. Przez ciebie kiedyś zginę, słońce zabije mnie kiedyś. Oderwała się od jego ust. Uciekaj już! Poderwał się i wraz z pierwszym promieniem słońca zniknął. Uśmiechnęła się do siebie. Będę za tobą tęsknić mój osobisty demonie!
Wstawał nowy dzień ! Anna przeciągnęła się jak kotka.
.
Autor tekstu: Ramzes66
Autor ilustracji: Happynka
.
Kopiowanie naszych prac jest dozwolone tylko na warunkach wolnej od opłat licencji: LIcencja CC BY-NC-SA 3.0