Wróciłam do Warszawy. Unikałam mężczyzn, drażniła mnie prostota Kata i moralizatorstwo Siłacza. Szwendałam się bezczynnie po Warszawie, a gdy w końcu spotkałam się z Katem i dostałam od niego kilka razy biczem po tyłku podjęłam szybką decyzję:
-Nie będę z tobą kontynuowała tej relacji. To chyba jednak nie dla mnie.
I w swojej naiwności użyłam argumentu, który tak często powtarzał mi Siłacz:
-Jestem za młoda.
Kat roześmiał się gardłowo, by po chwili momentalnie spoważnieć. Przycisnął mnie mocno do ściany i wysyczał mi prosto w twarz:
-Ty? Za młoda? Gdybyś była na to za młoda nie podobałoby ci się to tak bardzo. Nie czułbym twojego podniecenia, nawet tu, w tej chwili. Bo jesteś podniecona, wiem o tym. Wiem, że chciałabyś, żebym cię teraz zerżnął, nawet jeśli prosiłabyś, żebym tego nie robił. Wiem czego chcesz, lepiej niż ty. Oddaj mi się, a będziesz krzyczała z rozkoszy.
Przesuwał przy tym powoli dłonią po moim ciele, a gdy dotarł do sutków były już twarde i sterczące. Odsunął się ode mnie ponownie z szerokim, paskudnym uśmiechem na twarzy:
-Chcesz tego, prawda? Wiem o tym. Poproś, a może dostaniesz.
Opuściłam głowę czując, jak się rumienię. Wiedziałam, że jestem wilgotna, że drżą mi uda zaciśnięte mocno z rozkoszy, ale wiedziałam też, że jego oddech śmierdzi papierosami, że moje ciało jest dla niego jednym z wielu takich samych, które codziennie widzi na ulicy. Że to nie jego pieszczoty będą mnie podniecać, ale jego lekceważący stosunek do mnie, jego egoizm, kocia niezależność. A ja przyzwyczajona byłam do adoracji. Stałam ze spuszczoną głową obserwując go kątem oka, gdy rozmawiał z kolegami i wiedziałam, że byłabym dla niego kobietą, o której powie kolegom „niezła dupa”, którą zwyzywa, gdy coś mu się w niej nie spodoba.
A ja chciałam być tą upragnioną, pożądaną, chciałam widzieć u mężczyzny trzęsące się ręce nie dlatego, bo od wczoraj w nikim się nie spuścił, ale dlatego, że mógł wreszcie dotknąć mnie – obiektu swoich marzeń i nocnych polucji.
Więc po prostu powiedziałam „nie”. Powtarzałam w kółko to jedno słowo, gdy znowu zaczął swoją gierkę, gdy jego dłonie wręcz masakrowały moje ciało, gdy zaczął do rozmowy włączać swoich kolegów stojących obok. Wreszcie zniechęcony moim uporem odprawił mnie jak uparte zwierzątko niewarte uwagi.
Wyjechałam pod Warszawę, podając adres Siłaczowi. Przyjechał następnego dnia i nagle okazało się, że jesteśmy sobie milcząco obcy. Patrzyliśmy na siebie przestraszeni, nie wiedząc, czego spodziewać się po drugim. Kiedy zaczęłam przygotowywać mu obiad stanął za mną i przytulił mnie mocno, przyciskając mnie biodrami do blatu kuchennego. Wtulił twarz w moje włosy i szepnął prosto do ucha:
-Tęskniłem za tobą. Za rozmowami z tobą, twoim widokiem i… za twoim dotykiem też. Twoimi pieszczotami.
Odwróciłam się i zaczęłam całować tego dużego, silnego mężczyznę. Był tak szeroki w ramionach, że ledwo mogłam go objąć – niemal jak Piękna i Bestia. Mimo swoich rozmiarów (a może właśnie przez nie) był bardzo delikatny, a jego każdy, najmniejszy nawet dotyk powodował dreszcz podniecenia przebiegający wzdłuż kręgosłupa.
Musieliśmy przerwać, bo obiad zaczynał już skwierczeć, ale między nas znowu powróciła serdeczna, bezpośrednia atmosfera podszyta lekkim erotyzmem. Kiedy wieczorem przeciągnął się (a taki wielki mężczyzna przeciągający się to naprawdę imponujący widok) i poszedł pod prysznic, ja pościeliłam łóżko, rozebrałam się do majtek i koszulki, by z książką w ręku czekać na niego leżąc na czyściutkiej pościeli.
Usłyszałam jak wchodzi do środka, czułam niemal zapach jego czystej, świeżej skóry. Delikatnie przesunął dłonią po moich nogach, od koniuszków palców aż po uda, gdzie zatrzymał się mimo mojego aprobującego mruczenia, usiadł obok i całując moją szyję szepnął:
-Idź, teraz twoja kolej. Wskakuj pod prysznic.
Wstałam i prowokująco zaczęłam ściągać z siebie majteczki, bacznie przez niego obserwowana. Kiedy okręciłam się na pięcie, powoli zdejmując z siebie koszulkę i wychodząc z pokoju, gwizdnął cicho:
-No no no… co za tyłeczek. Cudeńko.
Śmiejąc się uciekłam przed jego dłońmi, by zamknąć się w łazience mimo jego oburzonych okrzyków. Wzięłam szybki prysznic, a kiedy naga, z przyśpieszonym oddechem wyszłam na ciemny korytarz, mocne ramiona Siłacza objęły mnie, zamykając w uścisku pełnym pożądania, namiętności, tęsknoty, chęci.
Całując się dotarliśmy do pokoju i padliśmy na łóżko. Jego dłonie gorączkowo badały moje ciało, a usta szeptały przy tym:
-Jaka ty jesteś piękna…
Podniósł się i patrzył na mnie rozgorączkowanym wzrokiem: na mnie nagą, drżącą, chętną, seksowną, oddaną. Z mokrymi kosmykami włosów gdzieniegdzie przylepionymi do szczupłego ciała, płaskim brzuchem, twardymi piersiami kołyszącymi się wraz z szybkim oddechem, raz po raz unoszącymi się biodrami, zapraszająco rozchylającymi się udami.
Szybko zdjął z siebie t-shirt i bokserki, obdarzając mnie wspaniałym widokiem sterczącego penisa. Sięgnął po prezerwatywę, trzęsącymi się dłońmi nie mogąc sobie poradzić z nałożeniem. Spokojnie wyjęłam mu ją z rąk i chociaż nigdy przedtem tego nie robiłam, założyłam mu ją z cichym śmiechem. Bestia całowała swoją Piękną, pieściła moje wystające sutki, by w końcu wsunąć się we mnie z cichym jękiem:
-Jaka ty jesteś cudownie ciasna…
Zaśmiałam się z jego zachwytu, sama zauroczona jego dłońmi, ustami, zapatrzonymi na mnie oczami. Jego penis był gruby i twardy, wypełniał mnie tak, że dyszałam z rozkoszy, kiedy oparł się na dłoniach, patrzył na mnie przymykającymi się z rozkoszy oczami i nacierał biodrami, coraz szybciej i szybciej, mocniej i mocniej… Nie sprawiał mi bólu, wydawał się być idealnym dopełnieniem mnie, dociskałam go do siebie nogami i krzyczałam, gdy czułam, jak skurcze obejmują jego całe ciało, jak biodra wpadają w ten najwspanialszy niekontrolowany ruch, gdy czujesz silne ruchy penisa właśnie kończącego w tobie. Jęknął i padł na mnie, ciężki, duży mężczyzna, zaspokojony przez małą kobietkę. Przytuliłam go mocno, drżąc falami orgazmu, szepcząc mu do ucha najsłodsze tajemnice świata, głaszcząc te szerokie plecy, masując wszystkie mięśnie, które dały mi tyle rozkoszy. Ani on nie miał siły się podnieść, ani ja zrzucić go z siebie. W końcu zsunął się na bok, wtulił twarz w moje piersi i rozbawiony szepnął sennie jeszcze raz:
-Jaka ty jesteś ciasna…
Uśmiechałam się zasypiając, czując tego zdecydowanego, silnego mężczyznę tak blisko mnie.
Autor tekstu: Daj_mi
Autor rysunku: Telimena
Kopiowanie naszych prac jest dozwolone tylko na warunkach
wolnej od opłat licencji: LIcencja CC BY – NC 3.0