Jest pan pewien, że to tutaj?
Basia spojrzała na szary budynek przypominający ogromny magazyn.
– Przemysłowa 95 – odpowiedział taksówkarz. – Zgodnie z zaleceniem państwa, którzy mnie wynajęli abym tutaj państwa przywiózł.
– A co się tutaj znajduje?
Tym razem pytanie padło z ust współpasażera.
– To niespodzianka, tylko tyle kazano mi powiedzieć. Wejście jest z drugiej strony budynku.
Kobieta i mężczyzna spojrzeli na siebie i pokręcili znacząco głowami.
– Niespodzianka? – Zapytali jednocześnie.
– Typowe – uśmiechnęła się Basia.
– Oni są pozytywnie niepoprawni.
– Chcesz zrezygnować?
– Na państwa miejscu skorzystałbym z zaproszenia – wtrącił kierowca.
Obydwoje spojrzeli na mężczyznę.
– Niestety nic więcej nie mogę powiedzieć.
– Naprawdę warto? – Spytał Krzysztof.
Mężczyzna spojrzał w stronę budynku.
– Jeżeli lubią państwo dobrą muzykę, to warto.
* * * * *
Kiedy stanęli przed drewnianymi drzwiami usłyszeli dochodzącą ze środka przytłumioną muzykę.
– Sam jestem ciekaw – powiedział mężczyzna widząc pytające spojrzenie Basi.
– Zatem przekonajmy się co to za niespodzianka.
– Pani przodem.
Pokłonił się nisko przed kobietą otwierając drzwi.
Za wejściem wisiała kotara z grubych zamszowych czarnych zasłon. Kiedy Basia rozchyliła zasłony od razu usłyszała krzyk.
– Nareszcie jesteście!
W następnej chwili przyjaciółka, która ją zaprosiła, obejmowała i całowała.
– Wszystkiego najlepszego z okazji dwudziestej rocznicy ślubu!
– Co!? – Zaskoczona kobieta wysunęła się z jej ramion. – Jaka rocznica ślubu?
Wzięła niepewnie od przyjaciółki bukiet róż.
– Myśleliście, że zapomnieliśmy?
Andrzej przytulił Krzysztofa i dość mocno poklepał po plecach.
– Wszystkiego najlepszego stary!
– Jaka rocznica ślubu? – Powtórzyła pytanie Basia.
– Kochani – szybko udzieliła odpowiedzi kobieta – my wiemy, że nie lubicie hucznych imprez, ale postanowiliśmy z Andrzejem, że należy wam się nagroda za to, że spędziliście ze sobą już dwadzieścia lat.
– Tylko nie mówcie nam, że za drzwiami siedzi cała nasza rodzina! – Z przerażeniem w oczach szepnął Krzysztof.
– Stary stać nas na pewne gesty, ale bez przesady.
– Ok, ale wiemy, że stać was na szalone pomysły.
– Byliśmy waszymi świadkami i świętowaliśmy z wami początek, a teraz chcemy z wami uczcić rocznicę.
– Krzysztof wiesz coś o tym? – Puściła do męża oko jubilatka.
– Sam nie wiem, mam wrażenie jakby to było dopiero wczoraj gdy powiedzieliśmy sobie tak.
– Jesteście pewni, że to okrągła rocznica?
– Tak! – Krzyknęli jednocześnie.
– Dziękujemy.
Basia z Krzysztofem uściskali serdecznie przyjaciół.
– Chwileczkę – jubilat odwrócił głowę w stronę drzwi skąd dobiegała muzyka – czy w tej chwili leci Forever Young Alphaville?
Mężczyzna ruszył do wejścia, ale uprzedził go przyjaciel.
– Panie maja pierwszeństwo.
* * * * *
Kiedy przeszli przez drzwi, jubilaci otworzyli oczy i usta ze zdumienia.
Ich oczom ukazała się duża sala urządzona w stylu retro. Ściany były wyłożone czerwoną cegłą. Wzdłuż ścian, po prawej i po lewej stronie, stały obite czerwonym materiałem kanapy dwu albo czteroosobowe, a pomiędzy nimi drewniane stoliki. Przy każdym stoliku na ścianie wisiały oprawione w ramy plakaty, przedstawiające zespoły i piosenkarzy z różnych dekad. A pomiędzy nimi wisiały winylowe płyty. Każdy stolik miła własną lampkę stojącą i jedną, która wisiała nad nim. W połowie sali stał ogromny bar, za którym dwaj barmani przygotowywali drinki. Wzdłuż sali z sufitu zwisały żarówki jarzeniowe, które dawały przytłumione, ciepłe, żółtawe światło. Na końcu sali po prawej stronie na podwyższeniu stał dj za ogromną konsolą, który uwijał się przy sprzęcie. Przed nim na dużym parkiecie kilka par kołysało się w rytm muzyki. Parkiet i stoliki były oddzielone trzema schodami biegnącymi przez całą szerokość sali.
– Witam Państwa.
Do przybyłych gości podeszła młoda dziewczyna. Ubrana była w koszulę w niebiesko białe paski, z białym kołnierzykiem oraz mankietami. Czarne spodnie krojem przypominały te, w których śpiewał Mc Hammer swój przebój U Can’t Touch This. Na nogach miała czarne lakierki.
– Dobry wieczór – odpowiedział Andrzej – mamy zarezerwowany stolik na nazwisko Janowski.
– Proszę za mną.
Poprowadziła ich do stolika usytuowanego w połowie sali. Na ścianie wisiało czarno białe zdjęcie Bryana Adamsa z gitarą i jego autografem.
Basia z Krzysztofem usiedli po jednej a przyjaciele po drugiej stronie.
– Tu są karty z drinkami – młoda kobieta podała im oprawiony laminatem spis alkoholi.
– Na początek poprosimy szampana – od razu zamówił Andrzej. – Chcemy wznieść najpierw toast.
Kiedy kelnerka odeszła Basia od razu spytała:
– Skąd znacie to miejsce? Tu jest obłędnie.
– Niesamowite! – Zawtórował jej mąż.- Mam wrażenie jakbym się cofnął o jakieś 30 lat do tyłu.
Z odpowiedzią pospieszyła Kasia.
– Otworzyli to miejsce niespełna rok temu. Powiedziała mi o nim koleżanka z pracy. Grają tu najczęściej muzykę od lat sześćdziesiątych do dziewięćdziesiątych. Co drugi weekend organizują wieczory tematyczne czyli grają na przykład tylko polskie utwory, albo rock and roll, albo dyskotekowe. A nawet i współczesne. Z kolei w każdy czwartek grają muzę taką nastrojową, spokojną. W każdy weekend wszystkie stoliki są zajęte. I tylko na rezerwację.
Basia szybko rozejrzała się po sali. Rzeczywiście wszystkie miejsca były zajęte.
Do ich stolika wróciła kelnerka.
– Szampan dla Państwa.
Postawiła na blacie tacę z butelką oraz czterema kieliszkami. Otworzyła szampana i napełniła kieliszki do połowy.
– Proszę bardzo.
– Dziękujemy – odpowiedzieli wszyscy jednocześnie.
Kiedy odeszła każdy wziął kieliszek.
– Jeszcze raz wszystkiego najlepszego – powiedział Andrzej unosząc kieliszek.
– Spełnienia marzeń i dużo miłości – dorzuciła Kasia.
– A my czego mamy sobie życzyć żono moja?
Basia spojrzała w oczy Krzysztofa.
– Żebyśmy byli ze sobą nadal szczęśliwi.
– Zatem bądźmy szczęśliwi.
Stuknęli się kieliszkami między sobą a potem z przyjaciółmi.
Upili kilka łyków buzującego alkoholu a Kasia cicho zawołała:
– Gorzko! Gorzko! Gorzko!
– Nie przeginaj – wyszczerzyła zęby.
Mimo to odwróciła się w stronę Krzysztofa, chwyciła jego twarz w dłonie i pocałowała delikatnie w usta.
W tym momencie zabrzmiały pierwsze dźwięki Dancing Queen Abby.
– Moja ulubiona piosenka! – Pisnęła.
W odpowiedzi mąż wstał, ukłonił się lekko, wyciągnął lewą rękę w jej stronę i spytał:
– Czy moja królowa zatańczy ze mną?
Z uśmiechem podchwyciła jego dłoń i dała się poprowadzić na parkiet.
– A nie mówiłam, że to będzie najlepsze miejsce, aby znów trochę odżyli?
– Prawie jak zawsze miałaś rację kochanie – szepnął tuż przy jej uchu Andrzej i musnął ustami policzek.
Kasia dopiła szampana i spytała:
– Zatańczymy?
– Z największa rozkoszą – odpowiedział.
* * * * *
– Przepraszam Pana, proszę się tutaj zatrzymać.
Basia rozejrzała się szybko zaskoczona nagłą decyzją męża.
– Coś się stało?
– Nie.
Taksówkarz zjechał na pusty przystanek autobusowy.
– Do domu mamy już tylko kawałek. Mam ochotę się przejść. Ile płacę?
Wręczył pieniądze kierowcy i wysiadł razem z żoną.
Kobieta wzięła męża pod rękę i ruszyli w stronę wąskiej uliczki. Kiedy ją przeszli wyszli prosto na niewielki plac. Na samym jego środku stał pomnik a po prawej i po lewej stronie stały ławeczki.
– Chodź usiądziemy na chwilę – Basia pociągnęła męża w stronę jednej z nich. – Nie chcę jeszcze wracać do domu. Jest tak cudownie.
– Dobrze się bawiłaś?
Pytanie było retoryczne. Widział jej nie schodzący z twarzy uśmiech. Prawie każdy kawałek piosenki podrywał ją do tańca. Przypomniała mu dziewczynę pełną radości, energii, pragnącej życia gdy ją poznał. Teraz byłą spokojną, zapracowaną kobietą, którą ją i jego pochłonęła rzeczywistość. Radość z życia gdzieś dawno zniknęła.
– Cudownie – odpowiedziała przytulając się do niego i kładąc mu głowę na ramieniu.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu.
– Zapomnieliśmy o sobie – powiedział cicho.
– Słucham?
– Zapomnieliśmy o sobie – powtórzył. – Zapomnieliśmy o tym kim dla siebie jesteśmy i po co jesteśmy. Pogrążeni w rozbieganej codzienności, przytłoczeni narzucanymi przez świat trendami, upychamy w każdą godzinę życia sprawy, które coraz bardziej nas od siebie oddalają. Wypełniamy czas po brzegi rzeczami, które często nie wnoszą niczego dobrego do naszego wspólnego życia. W tym całym zamieszaniu pogubiliśmy piękne i proste rzeczy. Gesty i słowa, które wyrażały nasze uczucia. Czułość i wrażliwość. Ciepło i delikatność. Prawdziwą radość i szczęście. Przestaliśmy żyć z sobą i dla siebie. Żyjemy razem a jednak osobno. Tam w klubie zobaczyłem ciebie taką jaką byłaś dwadzieścia lat temu, spragnioną życia, przygody, dobrej zabawy.
– A gdzie podział się ten wspaniały mężczyzna, który niejedną intymną chwilę potrafił zamienić w pełne rozkoszy i uniesień godziny?
Podniosła głowę i spojrzała Andrzejowi w oczy.
– Nie mówię, że nasz seks jest zły, ale przyznaj że brakuje w nim ognia i namiętności.
– Przyznaję i to niestety przykra prawda.
Patrzyli przez chwilę na siebie.
– Jesteś piękna – szepnął mężczyzna.
Wyciągnął rękę i przeczesał placami jej długie rozpuszczone włosy.
– Możemy to zmienić.
– Co? Chcesz być brzydka? Obciąć włosy?
– Nie wariacie, możemy zmienić nasze pożycie w łóżku.
– Mhm – mruknął widząc błyska w oczach żony. Dawno go nie widział.
Kobieta rozejrzała się wokół siebie. Potem wstała, podciągnęła do góry opinającą lekko jej biodra sukienkę i okrakiem usiadła na kolanach Andrzeja. Połami wiosennego płaszcza zasłoniła pośladki. Przybliżyła twarz do jego twarzy.
– Pamiętasz noc w parku w Szelkowie?
– Jakże mógłbym zapomnieć. Siedziałaś wtedy na mnie dokładnie tak samo.
– To było szalone.
– I namiętne.
– Czyste wariactwo.
– Niezapomniane doznania.
Złapała w dłonie jego twarz i pocałowała delikatnie. Jeszcze raz. I jeszcze.
Objął ją rękami w pasie i przyciągnął bliżej siebie.
– Kocham cię – szepnął.
– Ja ciebie też.
Połączyli się w długim namiętnym pocałunku zapominając o całym świecie.
– Mhm, mhm.
Dość głośne chrząknięcie przywróciło ich do rzeczywistości.
– Dobry wieczór państwu.
Obydwoje spojrzeli w stronę skąd padło powitanie. Speszyli się gdy zobaczyli policjanta i policjantkę. Basia omal nie spadła z kolan męża próbując z nich gwałtownie zejść. W ostatniej chwili zdążył ją złapać za łokcie i przytrzymał ją. Gdy stanęła na nogach, szybko opuściła sukienkę i usiadła obok Andrzeja.
– Dobry wieczór – odpowiedziała zachrypniętym głosem. Nerwowo przeczesała włosy odgarniając je do tyłu.
Mąż tylko skłonił głowę w geście powitania.
– Dobrze się państwo bawią? – Spytał policjant.
Spojrzeli na siebie z uśmiechem.
– Tak – odpowiedział mężczyzna, ale zaraz szybko sprostował – nie, to znaczy tak, to znaczy mamy rocznicę ślubu – urwał nie wiedząc co dalej powiedzieć.
– Właśnie, właśnie – podjęła szybko Basia czując, że policzki jej robią się czerwone pod ciekawskim spojrzeniem policjantki. Nerwowo pociągnęła brzeg sukienki próbując zakryć kolana. – Znajomi zrobili nam niespodziankę i zaprosili nas do klubu. A teraz wracamy do domu. My tylko tak tutaj na chwilę usiedliśmy.
– Dokładnie tak – przytaknął mąż.
Na chwilę zapadło milczenie.
– Więc nie zamierzają państwo kończyć dobrej zabawy, tutaj na ławce, o tak późnej porze ?- odezwała się policjantka.
Oboje poczuli się jakby właśnie przyłapano ich na próbie popełnienia przestępstwa.
– Nie! – krzyknęli jednocześnie. – Nie!
Andrzej poderwał się z ławki.
– Basiu idziemy do domu!
– Idziemy!
Chwyciła jego rękę i ruszyła za nim.
– Dobranoc! – Rzucili nie oglądając się za siebie.
– Dobranoc! – Odpowiedział policjant.
– Wszystkiego dobrego – dodała policjantka.
– Dziękujemy! – Basia odwróciła się by zobaczyć roześmiane twarze stróżów prawa.
* * * * * *
Gdy weszli do kamienicy oparli się o ścianę lekko zdyszani. Ostatnie kilkaset metrów pokonali prawie biegiem.
Basia położyła dłoń na odsłoniętym dekolcie. Zaczęła się cicho śmiać.
– Mało brakowało – wysapała.
– Nic by nam nie zrobili. Tylko się całowaliśmy.
– Ale pozycja w jakiej nas przyłapali była już bardziej jednoznaczna.
– To prawda.
Oderwał się od ściany i stanął na wprost Basi.
– Ale tutaj policja już nas nie zobaczy.
Oparł dłonie na chłodnej lamperii na wysokości głowy żony.
Patrzyli przez chwilę na siebie. Kobieta wysunęła koniec języka i powoli przesunęła nim po górnej wardze. To było zaproszenie. Już nie pamiętał kiedy ostatni raz w ten sposób zachęcała do wspólnych igraszek. Przysunął się bliżej. Pochylił się by ją pocałować, ale w tym momencie zjechała po ścianie i wymykając się z zamknięcia wbiegła na schody. W połowie odwróciła się i zdejmując buty powiedziała:
– Jak mnie złapiesz zanim dobiegnę do mieszkania czeka cię nagroda.
Puściła do niego jeszcze oczko i pomknęła do góry.
Andrzej stał jeszcze chwilę i pokręcił z uśmiechem głową po czym ruszył za żoną przeskakując po dwa stopnie.
Dogonił ją między drugim a trzecim piętrem.
– Mam cię! – Krzyknął chwytając za rękę.
Pociągnął ją ku sobie.
– Czekam na nagrodę.
Przez chwilę patrzyli sobie w oczy zdyszani i uśmiechnięci.
Basia popchnęła mężczyznę do tyłu aż poczuł za plecami ścianę. Położyłą dłonie na jego piersi i pocałowała w usta. I nie odrywając wzroku od jego zaciekawionego spojrzenia, zsunęła się w dół. Przez chwilę głaskała dłonią jego krocze a potem sięgnęła do rozporka.
– Co ty robisz?
Chwycił ją za dłonie.
– A jak myślisz? – Uśmiechnęła się.
– Tutaj? – Szepnął. – Któryś z sąsiadów może nas zobaczyć.
– Jest trzecia w nocy, wszyscy już śpią, a poza tym zawsze chciałam to zrobić na klatce schodowej.
I puściła do niego oczko.
– To czyste wariactwo – puścił z niepewnością jej dłonie.
– A jakie podniecające – wyszeptała.
Rozpięła guzik i rozporek. Opuściła lekko spodnie a potem majtki uwalniając jego na wpół nabrzmiałą męskość.
– Widzę, że jednak komuś to się podoba.
I nie czekając na odpowiedź wsunęła do swoich ust penisa.
Andrzej cicho jęknął.
Długo nie trwało nim stał się twardy i wypełnił buzię kobiety. Zatraciła się w pieszczotach. Ssała go, lizała, masowała dłonią. Stała się tą cudowną kochanką, która szła za głosem pożądania i pragnień, o których zapomniał on sam. Z uwielbieniem patrzył jak pieści jego członka a podniecenie wypełniało go coraz bardziej. Zagarnął w obie dłonie jej włosy i zamknął w jednej garści.
– Jesteś boska – wychrypiał.
Patrzył z uwielbieniem jak go molestuje, drażni i pieści. Czuł jak podniecenie zaczyna zbierać się w punkcie kulminacyjnym.
W tym momencie gdzieś na dole trzasnęły drzwi. A potem dały się słyszeć powolne kroki niosące się po schodach.
Gdyby ktoś teraz spojrzał na Andrzeja i Basię z boku parsknąłby śmiechem.
On z opuszczonymi spodniami i majtkami oparty o ścianę, ona z penisem w ustach i potarganymi włosami, z przerażeniem patrzą na schody.
– Chyba nie wszyscy jeszcze śpią.
Złapał żonę za ramiona i podciągnął ją do góry. O mało się nie przewróciła czując nagły przypływ krwi do ścierpniętych nóg. Jedną ręką przytrzymując kobietę drugą niezgrabnie podciągnął majtki i spodnie. Po czym ruszył na górę ciągnąc ją za sobą. W duchu dziękował za to, że ich mieszkanie było zaledwie kilka stopni wyżej.
Gdy znalazł klucze z trudem wcisnął je do zamka i otworzył drzwi.
– Buty i torebka.
– Co? – Spytał nieprzytomnie.
– Zostawiłam buty i torebkę – wyszeptała dusząc się przy tym śmiechem.
Andrzej przerażony spojrzał na półpiętro. Nie zastanawiając się szybko zbiegł po schodach i wrócił do mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi. Oparł się o nie i nasłuchiwał co dzieje się na klatce schodowej. Tam panowała kompletna cisza.
– Mało brakowało.
Gdy się odwrócił zobaczył jak żona pochylona, trzyma dłonie na kolanach i próbuje złapać oddech.
– A tobie co jest?
– Nic – ledwo z siebie wydusiła i wybuchnęła śmiechem.
Z oczu poleciały jej łzy.
– Co cię tak niby bawi?
Jeszcze przez chwilę śmiała się serdecznie, a potem próbowała wyjaśnić mężowi.
– Twoja mina ….ha ha ha
Zatkała usta dłonią.
– Żebyś ty widział siebie i swoją minę – wyrzuciła dusząc się ze śmiechu.
Dopiero po tych słowach dotarło do niego jak śmiesznie musiało to wszystko wyglądać. Sam zaczął się śmiać.
Gdy się trochę uspokoili, odłożył rzeczy żony i sam się rozebrał z butów i marynarki.
– Nagroda była cudowna choć bardzo ryzykowna.
Podszedł do Basi i objął ją w pasie.
– Nie ma za co – uśmiechała się teraz szeroko.
– Pozwolisz, że teraz ja się odwdzięczę.
– Nie mam nic przeciwko.
Krzyknęła cicho gdy złapał ją za pośladki i podrzucił w górę. Rekami objęła jego szyję a nogi oplotła wokół bioder.
Przeniósł ją przez przedpokój i skręcił do salonu.
– Sypialnia jest w drugą stronę.
– Wiem.
Wniósł ją do pokoju dziennego i posadził na stole jadalnym.
– Tutaj?
– A twoim zdaniem gdzie najlepiej będzie mi smakował deser?
– Deser? Jaki deser?
Zanim zadała to pytanie już patrzyła jak rozchyla jej nogi.
– Aaa, ten deser.
Wsunął się między jej uda i pocałował długo i namiętnie w usta.
– Mogę?
– Bierz co chcesz – wyszeptała patrząc mu prosto w oczy. – Jestem twoja.
Po czym położyła się na stole i podciągnęła sukienkę aż do pasa. Podkuliła nogi a stopy oparła na brzegu stołu.
Andrzej pochylił się i całował napiętą skórę brzucha, lizał wokół pępka. Dłońmi przez chwilę ściskał lekko talię a potem zsunął je na wewnętrzną stronę ud. Palcami dotknął miękkich brzegów koronkowych majtek. Bawił się nimi szarpiąc lekko ich brzegi. Odchylił materiał i poczuł na opuszkach miękkie wargi cipki. Jęknął cicho przytulając policzek do brzucha. Leżał tek przez chwilę a potem osunął się na ziemię i uklęknął. Miał teraz przed oczami otulone czarna koronką krocze żony. Wyciągnął dłoń i potarł materiał. Czuł zapach podniecenia. Pochylił się i wciągnął delikatnie powietrze.
– Pachnie cudownie.
Odchylił materiał i wpatrywał się prze chwilę w dwa miękkie płatki. Rozchylił je palcami i językiem przesunął po ich wewnętrznej stronie. Basia jęknęła a Andrzej zamruczał cicho.
– Smakuje cudownie.
I znów przesunął językiem między wargami. Chwytał je w usta i ssał. Spijał podniecenie, które syciło jego pragnienia i pożądanie. Coraz śmielej wsuwał język do cipki by sięgnąć jak najgłębiej, by czerpać przyjemność. Pieścił łechtaczkę by wynieść żonę na szczyt uniesienia. Słyszał jak jęczy i wzdycha. Jak prosi o więcej, jak błaga by nie przestawał. Nagle wbił palce w cipkę i zaczął ostro posuwać. Ssał i lizał przy tym łechtaczkę potęgując podniecenie żony i swoje. Była cudownie wilgotna, otwarta i gotowa. Jeszcze chwila, jeszcze kilka ostrych pchnięć.
Zesztywniała w pierwszym przypływie orgazmu. Zaciskając palce na brzegu stołu krzyczała jego imię. Czuła pulsującą i ociekającą z podniecenia cipkę. Dyszała ciężko a w ustach zaschło. Wszystko co najpiękniejsze rozegrało się miedzy udami. Jeszcze drżała, jeszcze była na wpół przytomna, gdy poczuła jak Andrzej wsuwa się swoim nabrzmiałym penisem w jej cipkę.
– O matulu! – Krzyknęła.
Otumaniona jeszcze orgazmem spojrzała na męża, który stał teraz przed nią i posuwał powoli biodrami w przód i w tył. Chwycił za biodra i przysunął bliżej brzegu stołu. Złapał jej nogi i oparł na swoich ramionach.
– Jesteś cudowna i piękna gdy masz orgazm.
Uśmiechnęła się tylko czując jak słabnące uniesienie znów przybiera na sile.
Opuchnięta z podniecenia cipka pod wpływem wbijającego się w nią kutasa pulsowała i zaciskała się na nim. Z każdym pchnięciem, mocniejszym i szybszym znów wspięła się na szczyt tym razem ciągnąc za sobą towarzysza tej doniosłej chwili. Oboje, Andrzej i Basia, krzyczeli do siebie, zaciskali palce na splecionych dłoniach, unosząc się razem pond stół, pokój, kamienicę i cały świat by przez chwile być znów razem jednością.
Gdy opadli z sił, mężczyzna położył głowę na brzuchu żony przytulając się do niej mocno.
– Wszystkiego najlepszego kochanie – szepnął.
– Ja też cię kocham – odpowiedziała głaszcząc jego lekko zarośnięty policzek.
Autor opowiadania: Damoakarro
Rysunki: Happynka